Wyzwania polskich marek modowych w e-commerce
Gość: Ola Hanuszewicz
Słuchaj lub oglądaj na:
W tym odcinku
✔️ Odkryjesz największe wyzwania polskich marek modowych w e-commerce
✔️ Zrozumiesz główne pułapki w branży fashion takie jak projektowanie tylko pod siebie, brak weryfikacji pomysłu i krótkodystansowe myślenie o marce
✔️ Dowiesz się dlaczego prowadzenie własnej firmy to “inny rodzaj niewoli” i jak radzić sobie z mitem wolności przedsiębiorczej
✔️ Usłyszysz jak emocje blokują rozwój marki i dlaczego strach przed sprzedażą może paraliżować działania
✔️ Zrozumiesz dlaczego zarządzanie emocjami jest równie ważne jak wiedza techniczna i marketingowa
✔️ Dowiesz się czy teraz jest dobry moment na założenie marki modowej i dlaczego inwestowanie w wiedzę ekspertów może być kluczowe
Czy prowadzenie marki modowej to rajska kreatywna praca, czy raczej “inny rodzaj niewoli”? Ola Hanuszewicz, była właścicielka marki modowej, obecnie mentorka biznesów fashion, opowiada szczerze o największych wyzwaniach polskich przedsiębiorców w tej branży.
Ola Hanuszewicz – strateg sprzedaży, coach i psycholog. Zaczynała z 1000 zł w kieszeni i głową pełną pomysłów. 3 lata później jej marka osiągnęła milion złotych obrotu. Dziś pomaga właścicielkom marek modowych, które chcą nie tylko tworzyć piękne kolekcje, ale też sprzedawać je z głową bez chaosu, presji i ciągłego gaszenia pożarów. Pokazuje, jak poukładać działania sprzedażowe, odzyskać przestrzeń na kreatywność i zbudować markę, która naprawdę zarabia. Więcej informacji: https://www.olahanuszewicz.pl/oferta
Mit wolności przedsiębiorczej
Jednym z największych rozczarowań osób przechodzących z etatu do biznesu jest zderzenie wyobrażeń z rzeczywistością:
- Wolność okazuje się “innym rodzajem niewoli” – możesz odejść od biurka kiedy chcesz, ale to ty musisz się zmusić, żeby do niego podejść
- Bezpieczeństwo finansowe staje się mniej stabilne i oparte wyłącznie na twoich działaniach
- Kreatywność zajmuje znacznie mniej czasu niż odpisywanie na maile, pakowanie paczek czy prowadzenie social mediów
Typowe pułapki w biznesie modowym
1. Projektowanie tylko pod siebie
Największym błędem jest opieranie całego biznesu na własnych potrzebach: “Nie mogę znaleźć rozkloszowanych spodni, więc założę markę, która je sprzedaje”. Brakuje pytania: ile jeszcze osób chce takie spodnie i jest gotowych za nie zapłacić?
2. Hobby vs biznes – różne zasady gry
W hobby kierujemy się własną przyjemnością, w biznesie – przyjemnością klienta. Hobby możemy rzucić w każdej chwili bez konsekwencji, biznes wymaga konsekwencji i odpowiedzialności finansowej.
3. Krótkowzroczność strategiczna
Wiele marek ma pomysł na 2-3 produkty, ale brakuje im większego DNA marki – spójnej tożsamości, która pozwoli budować długoterminową lojalność klientów.
Emocje blokują rozwój
Zarządzanie emocjami w biznesie jest równie ważne jak wiedza techniczna. Wiele trudności, które przedsiębiorcy przypisują aspektom technicznym, ma podłoże emocjonalne:
- Strach przed pokazywaniem się w social mediach często wynika z lęku przed odrzuceniem
- Unikanie zatrudniania pracowników może mieć źródło w strachu przed byciem “złym szefem”
- Opory przed sprzedażą często pochodzą z przekonania, że sprzedaż to manipulacja
Czy teraz jest dobry moment na założenie marki modowej?
Według Oli, każde czasy przynoszą inne wyzwania:
10 lat temu:
- Tańsza produkcja
- Mniejsza konkurencja
- Mniej świadomych klientów
- Brak narzędzi i wsparcia ekspertów
Obecnie:
- Droższe koszty produkcji
- Większa konkurencja
- Ale też: więcej narzędzi, większa świadomość klientów, dostępność ekspertów i kursów
“Zawsze będzie trudniej za rok, za dwa, za trzy. Teraz jest najtańszym momentem na założenie biznesu.”
Klucz do sukcesu: inwestowanie w wiedzę
Ola podkreśla znaczenie korzystania z wiedzy ekspertów zamiast “chodzenia po omacku”. Poleca:
- Darmowe podcasty i webinary
- Kursy specjalistyczne
- Mentoring i coaching
- Grupy mastermind z innymi przedsiębiorcami
Najważniejsze: biznes to nie tylko dobry produkt – “dobry produkt nie sprzeda się sam”.
⬇️ Transkrypcja odcinka (klik) ⬇️
Renata Gajoch-Bielecka (edrone): Cześć Ola, bardzo mi miło gościć Cię dzisiaj w podcaście.
Ola Hanuszewicz: Witaj!
Renata Gajoch-Bielecka (edrone): Słuchajcie, dzisiaj moją gościnią w podcaście jest Ola Hanuszewicz, ale stwierdziłam, że nie będę Oli tak przedstawiać, tylko oddam Ci totalnie głos, żebyś opowiedziała, jaki jest Twój background w e-commerce, tak by nasi słuchacze i nasze słuchaczki, którzy jeszcze nie mieli okazji gdzieś Cię poznać, mogli posłuchać o Twoim doświadczeniu i co obecnie również robisz. Czym się dokładnie zajmujesz?
Ola Hanuszewicz: Dziękuję Wam bardzo za zaproszenie. Dzięki Renata. Bardzo mi miło się tutaj spotkać z Tobą i z Wami. Słuchacze, którzy nas tutaj posłuchacie albo pooglądacie. Nazywam się Ola Hanuszewicz, jestem obecnie coachką i mentorką dla biznesów modowych, A mówię obecnie, ponieważ ten powód, dlaczego działam tutaj w e-commerce fashion, jest taki, że po prostu sama prowadziłam swoją markę modową, prowadziłam ją przez 5 lat, łącząc to ze swoimi działaniami psychologicznymi i studiami psychologicznymi. Zaczynałam, to jest też taka dosyć dobra historia. Zaczynałam jako hipiska, mając tysiaka w kieszeni i wydawało mi się, że jak uszyję z recyklingu z pościeli parę, parę bluz, to, że po prostu będę się super utrzymywać, że w ogóle będę mieć high life.No ale mój apetyt rósł w miarę łaknienia i po prostu z tego zarabiania najpierw 500 miesięcznie, potem może 1000 zł miesięcznie doszłam do miliona do miliona rocznie, a obecnie zajmuję się wspieraniem zarówno od strony takiej merytorycznej, biznesowej, jak i tej mentalnej, mindsetowej, wspieram przedsiębiorczynie, głównie działające w biznesie fashion.
Super! Czyli mamy tutaj historie od tysiąca do miliona i wielki zwrot w karierze.
Tak, tak, tak, tak tak, gdzieś ta ta psychologia zawsze była u mnie na pierwszym miejscu i w ogóle powód założenia mojej marki modowej był związany z tym, że jak policzyłam w tamtym momencie nie pamiętam, miałam chyba 24 lata, że od zrobienia studiów psychologicznych plus szkoły psychoterapeutycznej policzyłam sobie, że to jest 8 lat i że coś w tym czasie muszę robić. To uznałam, że coś zacznę. I tak bardzo wstydziłam się. Miałam wtedy jakieś takie niskie poczucie własnej wartości. Byłam tylko swojej przyszłości baristką. Wiecie, zbierałam morele, winogrona we Francji i uznałam, że czuję się tak zażenowana własnym CV, że po prostu nikomu go nie pokażę. Założę własny biznes i wtedy nikt nie będzie mnie z tego rozliczał. I stąd wyszedł pomysł na markę modową. Po prostu umiałam szyć na maszynie. I wyszło to z takiego totalnie spontanicznego połączenia własnych skilli, obecnego miejsca w życiu i też długoterminowego jakiegoś celu. I tak rozwijałam swoją markę przez 5 lat, aż właśnie tutaj przeszłam bardziej w stronę właśnie psychologii, teraz coachingu i mentoringu.
Mhm. Ale mam ochotę powiedzieć, że zaczęłaś z wysokiego C, bo wiele osób, które gdzieś tam studiują i tak dalej, to albo sobie gdzieś dorabiają na pół etatu, jakieś stażowo i tak dalej. A pomysł na to, że skoro ja muszę się utrzymać na tych studiach 8 lat i tutaj wydawać pieniądze na studia plus zrobić jakiś swój biznes, to nie jest taka oczywista ścieżka, że okej, to ja w sumie założę swój biznes. Więc skąd w ogóle taki mindset u Ciebie był, że skoro ja potrzebuję pieniędzy, to ja będę miała swoją działalność?
Wiesz co… Hahaha śmieję się sama z siebie, jak po prostu o tym myślę. Ja po prostu chyba nie lubię mieć szefa. I ja wiem, że to teraz zabrzmi banalnie, ale ja też byłam wychowana w rodzinie przedsiębiorców, w rodzinie bardzo silnych charakterów i. I też jakaś możliwość tego samostanowienia, samostanowienia o sobie była tutaj bardzo istotna. Tym bardziej że ja w tym momencie, jak miałam te 24 lata, mieszkałam na wsi, mieszkałam na kaszubskiej głuszy i ten e-commerce po prostu spełnił kolejny taki check z mojej listy, że ja nie chcę się wtedy wyprowadzać do miasta. Chcę przy komputerze, w swojej głuszy zarządzać, zarządzać firmą, więc to wyszło wtedy też z takiego, z takiego punktu. Ale tak jak mówię, to teraz może zabrzmi jakoś, nieważne jak to zabrzmi. Ja naprawdę jakoś nie bardzo wierzyłam w siebie, że ja sobie znajdę fajną pracę na etacie. Nie miałam takiego skilla. Takiego. Wiesz, że się obok kogoś zakręcę? Tu kogoś znam, ktoś mnie poleci. Nigdy nie byłam dobrym też researcherem. Nie potrafiłam nigdy sobie znaleźć fajnej pracy, więc tak wiele tych Takich elementów związanych z byciem na etacie. Po prostu miałam wrażenie, że a może mi wyjdzie w biznesie, w którym nie miałam żadnego, o którym nie miałam żadnego pojęcia. No ale jak widać gdzieś jednak to jakieś podejście do biznesu i obserwowanie mojego ojca jak on rozwijał swoją. Jak on rozwijał swoją firmę to myślę, że gdzieś jakoś wchłonęłam nieświadomie i gdzieś to mi dało jakąś taką przestrzeń do rozwoju.
Mi się jeszcze tak nasuwa, że to jest trochę tak, że mamy takie pewne przekonania, w których my wyrastamy i no i też prawdopodobnie mając przedsiębiorczą rodzinę, wyrastają w przekonaniu, że jeśli chcesz jakieś pieniądze, swoje zarobić, to po prostu załóż sobie firmę. Nie żyjąc w innych rodzinach, gdzie zawsze ludzie pracowali na etat i zawsze budowali swoje kariery. To jest praca jakby u kogoś. To jest ten styl życia. To jest bardzo ciekawe, jak nasze otoczenie wpływa też na to, jakie my mamy podejście.
Wiesz, ja to widzę na przykładzie mojego partnera. Mój partner jest wychowany w rodzinie etatowców i sam jest etatowcem. Ja z rodziny przedsiębiorców i ja przedsiębiorczyni. Więc te nasze odwiedzanie swoich domów, oglądanie swoich żyć przez te pierwsze lata to był bardzo duży, bardzo duży szok, ale też takiego utwierdzenia się w tym, że nam jest dobrze na tych swoich miejscach i partner się utwierdził, obserwując mnie przez lata, że on chce być na etacie. Ja obserwując jego, utwierdzam się, że po prostu ja na etacie się po prostu niestety nie odnajdę.
Dobrze. No i teraz mamy taką historię, że miałaś swój sklep internetowy, swoją markę modową przez 5 lat i ją rozwijałaś się tak, jak sobie powiedzieliśmy tutaj już od. Od praktycznie zera do do dużych pieniędzy. No i w pewnym momencie zdecydowałaś się, że koniec z tym. I chcesz iść. Wracasz do tej swojej pasji, psychologii, psychoterapii, bycia psychoterapeutą i różnych innych rzeczy. Więc jak ja tutaj czynniki u Ciebie się nałożyły, że stwierdziłaś dobra, to ja teraz chcę pomagać innym biznesom modowym, żeby one się fajnie rozwijały, ale właśnie przez ten aspekt taki właśnie mentoringowy, coachingowy. Jak tutaj ta ścieżka cię poprowadziła do tego? .
Chyba mogę odpowiedzieć na to tak dwojako, że tak jakby te dwa punkty zadziałały. Jeden z takiego poziomu serca po prostu, że byłam pięć lat w tej branży, poznałam bardzo dużo ludzi i też sama doświadczyłam wiele trudności po prostu związanych z byciem, z byciem przedsiębiorcą. Byciem przedsiębiorcą w biznesie modowym, odzieżowym. Ta ogromna samotność, presja jakoś to mi dało i ja sama prowadząc tę markę przez 5 lat naprawdę, słuchajcie wtedy I nie było nikogo, kto by pomagał stricte markom modowym i odzieżowym. I przez te 5 lat zrobiłam jeden dosłownie kurs tematyczny dla biznesów modowych i niezależnie jakiego miałam koordynatorki produkcji, która działała ponad 20 lat, chodziłam do bardzo dużych dostawców tkanin, usługodawców i tak dalej. Nikt nie dawał, nikt nie był w stanie mi wskazać, gdzie mogę sięgnąć po to wsparcie, czy mentorskie, czy coachingowe. Mi bardzo pomogła w prowadzeniu mojej marki psychoterapia, bo ona mi pomogła wyjść z różnych takich no jakiś trudności w głowie, które sobie sama sobie sama stworzyłam i. Więc to jest tak jakby ten pierwszy punkt. Może też dodam, że to nie było tylko moje odosobnione doświadczenie, bo wymieniając się z innymi obserwowałam, że oni mają to samo. Oni też się czują samotnie. Teraz nawet właśnie na Instagramie. Odbiłam to z kilkoma moimi kursantkami. Czy one mają jakieś koleżanki biznesowe? Nie, nie, nie, nie mają. A w ogóle oglądałam takie badanie, że przedsiębiorcy są dużo bardziej wystawieni na takie choroby psychiczne jak właśnie depresja, dwubiegunówka i tak dalej, bo po prostu prowadzenie biznesu według mnie, ale ja mówię ze swojej perspektywy, jest dużo bardziej intensywne i niestabilne i osamotnione. Więc tutaj jest ta taka duża predyspozycja czy taka wrażliwość na to, żeby po prostu, no, ciężej przeżywać tę rzeczywistość. A druga, drugi powód to po prostu też było właśnie takie biznesowe myślenie.
I ja też szukałam w ramach bycia psychologiem, z czasem też mentorem, bo ja na początku wyszłam z samymi usługami psychologicznymi, to po prostu zobaczyłam, że to jest nisza. Znam bardzo dobrze tę grupę, mam kontakty, z którymi mogę zacząć jakoś współpracować. To jest miejsce, gdzie mogę, że tak, że tak powiem, w miarę szybko zaistnieć i zacząć działać, gdzie też mogę powiedzieć, że mam jakąś dozę autorytetu przez te bycie 5 lat, tak? No bo wchodząc z mentoringiem do firmy budowlanej, no to, co ja tam powiem? Mówiąc dosadnie, tak. A tutaj po prostu bardzo szybko się odnalazłam. Ale też był taki element weryfikowania, że ja na początku wyszłam dużo bardziej z tym coachingiem, z jakimś dobrostanem, work life balance, przepracuję perfekcjonizm, ale się okazało, że dziewczyny dużo bardziej potrzebowały ode mnie mentoringu, czystych wskazówek biznesowych. Dlatego też w tę stronę bardziej skręciłam. No i teraz gdzieś to jakoś mieszam jedno z drugim, także to tak bym to podsumowała.
Mhm. Czyli? Czyli po prostu na samym swoim własnym doświadczeniu też poczułaś, że czegoś takiego brakuje I że te wyzwania, nie tylko biznesowe, ale też takie mentalne są istotne i da się to razem rozwiązywać. A ja mam jeszcze do Ciebie takie pytanie, bo masz to doświadczenie zarówno po stronie bycia właścicielką e-commerce, jak i doradzania innym e-commerce. Wiem, że też uczestniczyłeś w takich mastermindach, gdzie mieliście, wymienialiście się własnymi swoimi doświadczeniami w prowadzeniu marki modowej, więc jakby spojrzenie trochę na tą markę modową. Masz takie 360 stopni i ciekawi mnie, jakie masz obserwacje, Z jakimi obecnie wyzwaniami mierzą się polskie marki modowe, że ktoś stwierdza zakładam ten biznes modowy, chce tutaj być na swoim. Chcę działać tak, jak mi tutaj dusza podpowiada i z czym takie osoby potem mogą się mierzyć?
Myślę, że obserwuję to u swoich kursantek i osób, które przychodzą do mnie na konsultacje, zwłaszcza takich, które już działają przynajmniej rok. I jest tutaj gdzieś ta rozbieżność pomiędzy wyobrażeniami,a rzeczywistością. Tak, dla takiego uproszczenia troszeczkę tej historii, bo oczywiście nie jest wszystko takie proste i czarno białe. Wybierzmy taki case osoby, która rzuca etat, tak. Która 10 lat budowała swoje stanowisko w korporacji. Naprawdę fajnie zarabia, ale gdzieś czuje się może wypalona, zmęczona. Ta formuła korporacji, być może gdzieś nie pasuje jej i chce założyć coś swojego. I dużo tych nadziei związanych z tym, czego nie dostarcza mi korporacja, a co być może mógłby mi dostarczyć biznes, tam jest projektowanych, więc jest to przejście na tą zieleńszą, zieleńszą trawę. Tak jak mówi to powiedzenie, że trawa jest zawsze zieleńsza po drugiej i po drugiej stronie. I często to jest związane właśnie z jakąś potrzebą wolności, kreatywności, potrzeby samostanowienia o sobie i tak dalej. Żeby nie było, ja tego nie krytykuję, bo ja totalnie też miałam te powody, dla których zakładałam swój biznes modowy. Ale później się okazuje, że biznes też ma swoje ograniczenia. Ja na to lubię mówić, że biznes jest innym rodzajem niewoli, bo często się mówi, że na etacie to jest się niewolnikiem swojego szefa i tak dalej. Ale biznes też jest innego typu niewolą. Owszem, możesz odejść od biurka, o której godzinie chcesz, ale to ty sam sama musisz siebie zmusić, żeby w ogóle do tego biurka podejść. Nie dostajesz L4. Jeżeli źle się czujesz i nie przyłożysz się do pracy, to nie zarobisz.
Za to bezpieczeństwo finansowe jest dużo bardziej niestabilne i oparte na nas samych. Jakoś tak wewnętrznie. I ostatecznie się okazuje, że ta wolność wcale nie jest tak piękna. Ta kreatywność wcale nie zajmuje tak dużo czasu prowadzenia tego biznesu. I myślę, że tutaj też jest takie pewne rozczarowanie związane z tym, że ja chciałam być związana ze sztuką. Chciałam tworzyć codziennie, dotykać nowych materiałów i chodzić do konstruktora. A tak naprawdę ja większość czasu muszę odpisywać na maile, pakować paczki, robić social media, robić coś na Excelu, w którym już nie chciałam nic więcej robić w swoim życiu. I nagle się okazuje, że to wszystko jest tak przytłaczające, że moja kreatywność jest zablokowana i tak naprawdę nie mam tyle czasu, ile bym chciała na tworzenie fajnych rzeczy, ale przestaje mieć też wenę do tworzenia fajnych rzeczy. Przestajemy się też wenę do tworzenia fajnych rzeczy, ponieważ jest takie uczucie przytłoczenia. Myślę też, że to, co jest też bardzo rozczarowujące w rozkręcaniu biznesu i myślę, że zwłaszcza dla osób, które już właśnie zbudowały tę swoją karierę w innym miejscu, dajmy na to nie w etacie, ale gdzieś indziej, po prostu jest to, że w biznesie muszą zacząć od zera. I to jest też takie bardzo ważne pytanie, które trzeba sobie zadać. I ostatnio moja kursantka sobie je zadała i po prostu byłam z niej mega dumna, że mam 40 lat, mam super zbudowaną swoją karierę w korporacji. I teraz pytanie, czy ja chcę kolejne 5 lat, dajmy na to spędzić na odcinaniu kuponów od tego ogromu pracy, który wykonałam w korporacji? Czy ja chcę to wszystko porzucić i zacząć od zera i budować coś nowego, co da mi nagrodę dopiero za parę lat? Tak. Czyli. Czyli gdzieś dopiero za dwa, za dwa lata, a być może dopiero za cztery. Będzie mieć taką, taką pensję i większą niż tą, którą miała w korporacji gdzieś tutaj. Myślę, że jest to duże rozczarowanie, że to przebranżowienie naprawdę trwa czas.
To nie dzieje się z dnia na dzień, pomimo że doświadczenie już mamy, prawda? No bo wydawać by się mogło, że skoro ja już mam te 15 czy 20 lat doświadczenia w swojej karierze, to oczywiście coś się z tego wyciąga. I to nie jest tak, że my jesteśmy tutaj totalnie nieopierzeni, ale z drugiej strony biznes modowy, a nawet szerzej mówiąc,. biznes e-commerce, jest tak skomplikowanym organizmem i tak te tryby wzajemnie na siebie nachodzą i tyle rzeczy trzeba ogarniać, bo tak jak tutaj powiedziałaś, zarówno od strony Excela i liczenia liczb, od kwestii logistyki, od kwestii marketingu, od kwestii strategii. Wszystko to tak naprawdę jest skomplikowane i nie jest takie proste i oczywiste. Do nauczenia się też w miesiąc, dwa, bo swoje błędy też trzeba popełnić, bo nikt nam nie da gotowej recepty, jak rozwinąć swoją markę. Bo każdy biznes to jest indywidualny przypadek i każdy człowiek to jest indywidualny przypadek, który stoi za tym biznesem. Więc jest to niezwykle ciekawa przygoda. Ciekawie, że o tym mówisz, że też nie każdy może się zdobyć na to, żeby na taką totalnie nową przygodę i bycie takim, bycie juniorem w zasadzie na nowo tylko juniorem u siebie, stażystą u siebie jest każdy gotowy.
No i pytanie, czy ten ktoś też ma takie możliwości i możliwości finansowe na to, żeby móc i zainwestować w biznes i mieć ten, że tak powiem, jakiś zapas, poduszkę finansową na ten kolejny rok, dwa, żeby żyć, żeby żyć dalej.
Tak, to też jest ciekawy aspekt. Wrócę jeszcze do jednej rzeczy, którą powiedziałaś, że tu jest ta potencjalna wolność, którą mamy, jeśli prowadzi się swój własny biznes. I pamiętam, jak rozmawiałam z Kasią z właścicielką Maylily i ona opowiadała właśnie, jak rozwijała ten biznes i tak dalej, już przez kilkanaście lat. Ma też trójkę dzieci, więc też więcej czasu miała takiego po prostu tą rzeczywistość rodzinną również ogarniać. Ale ona powiedziała taką jedną rzecz. No ale my za tą wolność płacimy nocami i to jest nadrabianie biznesu nocą, odpisywanie na maile i tak dalej, różne rzeczy. I to nie jest tak, że to jest taka super wolność i tak dalej. Ten biznes musi się kręcić. I nie ma takiego momentu, że teraz to luz. Ja sobie tutaj poleżę, odpoczywam i zbieram już wszystkie, wszystkie możliwe plusy z tego, bo im biznes rośnie, tym kolejne warstwy dochodzą też skomplikowania. Więc to jest trochę taki… Czekamy na to. No nie w tym biznesie czy modowym, czy w ogóle e-commerce, kiedy nam się zwróci w końcu ta robota, nie?
Tak. To, co mówisz, to jest czysta prawda. I to jest taka też anegdota mojej koleżanki z dużym e-commerce, która też ma trójkę dzieci i biznes bardzo udany, ale powiedziała, że po prostu jednego dnia się czuje beznadziejną matką, a drugiego dnia się czuje beznadziejną przedsiębiorczynią i już po prostu jest w potrzasku. Myślę, że zwłaszcza dla kobiet, które są mamami. Myślę, że to jest naprawdę też duży challenge. Nie będę się tutaj wypowiadała bardziej, bo ja dzieci nie mam. To jest coś, co powiedziała moja koleżanka Kasia, która też ma swój biznes. I ja się z tym totalnie zgadzam, że prowadzenie, że prowadzenie biznesu to jest sztuka odroczonej gratyfikacji. Bo to jest taki bardzo kuszący moment na początku szybszego wyciągnięcia pieniędzy dla siebie, aby już coś mieć na życie, aby już sobie wynagrodzić jakimiś wakacjami, aby już nie wiem, zrobić sobie jakiś prezent, ale zwłaszcza te pierwsze lata i zresztą to później będzie cały czas każdy ten tysiąc, który zostanie w firmie, z niego będzie za rok, będzie trzy, dwa. I dlatego ta odroczona gratyfikacja to jest to, na ile potrafię się powstrzymać trochę od wzięcia tej pianki marshmallow. Ktoś, kto zna to, kto zna to badanie, żeby po prostu później dostać tych pianek więcej. Może totalnie skrótowo to jest takie badanie psychologiczne na małych dzieciach, którym dawano piankę marshmallow przed oczami i powiedziano jak poczekasz 5 minut, to dostaniesz dwie. I kto zjadł jedną szybko, od razu po prostu nie dostał tej drugiej. A wystarczyło poczekać chwilę i miałby dwie. I myślę, że to samo jest bardzo z biznesem, z biznesem i modowym, i e-commerce, i każdym innym tą sztuką odroczenia gratyfikacji. A jeżeli też oczekujemy od naszego biznesu, że będzie lżej, że będę mieć więcej czasu, no to tutaj też możemy mieć bardzo duże rozczarowanie w ogóle. Przeczytałam też taki świetny artykuł obok artykułem psychologicznym, który mówił o tym bardziej o etacie, ale myślę, że to samo to się odnosi do biznesu, że jeżeli chcesz rzucić swoją pracę i przejść do kolejnej, ponieważ dajesz, ponieważ inni pracownicy Ciebie wykorzystują, dokładają Ci zadania, to nie przechodź do kolejnego biznesu, bo prawdopodobnie w tym kolejnym nie, nie przejdę do kolejnego etatu, ponieważ tam prawdopodobnie też się znajdzie ktoś, kto będzie Ciebie wykorzystywał, będzie Ciebie wykorzystywał, dokładał Ci zadań. Przepracuj to w sobie. Przepracuj tą asertywność to stawianie granic i już będąc na tym w tym samym miejscu pracy jesteś w stanie zmienić to jak ludzie z Tobą, jak z Tobą ludzie współpracują i często też to jest związane z biznesem, że chce odejść z etatu, ponieważ na etacie właśnie jest wiele takich interpersonalnych trudności, które w biznesie też będą, bo my też tworzymy taką swoją personalną jakąś dynamikę. I ja mam tego swój case. Ja się totalnie przyznaję też, że ja miałam jakieś przekonanie na temat biznesu modowego, że on jest taki owaki, że on, że ja się do niego nie nadaję, bo coś tam, coś tam, coś tam. I kiedy przeszłam, ja też przeszłam na zieloną trawę. Myślałam na psychologiczny, edukacyjny biznes i się okazało, że ja te swoje problemy zabrałam ze sobą, bo to ja kreowałam ten biznes w konkretny sposób. I ja mogę to podać na przykładzie perfekcjonizmu. Mnie się wydawało, że biznes modowy wymaga perfekcjonizmu, że każdy szczegół tutaj wszystko ma znaczenie. I ja byłam control-freakiem i mi się wydawało nie. Skoro ta branża tego wymaga, to ja przychodzę właśnie na psychologię, edukację i tam na pewno tego nie będzie. No ale dwa miesiące prowadzenia tego biznesu i ja zaczynam wyjeżdżać z tym samym. I wtedy miałam takie wow, czyli to po prostu jest o mnie. To znaczy, że to ja muszę coś przepracować ze sobą. Skąd jest moja potrzeba kontroli, moja potrzeba perfekcjonizmu? No i tak nad tym jakoś pracuję już chyba z 8 miesięcy. No i jest trochę lżej, nie powiem. Na pewno jestem w stanie już wiele tych takich swoich aspektów perfekcjonizmu namierzyć, ale mam już teraz tego świadomość, że nie ma stanowiska czy etatowego, czy biznesowego, w którym ja nie mierzyłabym się z tym z samą sobą. No bo też ten perfekcjonizm przekładał się na relacje z innymi. Tak, tak.
Także tak to wygląda, że niesiemy ze sobą po prostu pewien bagaż i różne swoje przyzwyczajenia, które no różnie mogą wpływać na biznes. No i à propos tego bagażu czy masz może takie rzeczy, które uważasz, że są takimi typowymi pułapkami, jeśli chodzi o biznes modowy i czy jesteś w stanie ze swojego doświadczenia wymienić.
To, co ja obserwuję wśród swoich kursantek i osób, które przychodzą na konsultację, mentoringi, to jest zbytnie przywiązywanie się do własnego pomysłu. Nie ma zakwestionowania tego pomysłu. Jest oparcie Całego biznesu na tym, że mi czegoś brakuje. Ja bym coś chciała. Ja nie mogę znaleźć w sieciówkach i w butikach rozkloszowanych spodni, więc ja zrobię markę, w której będą rozkloszowane spodnie. I nie ma takiego pytania: a ile jeszcze osób nie może znaleźć rozkloszowanych spodni?
Albo chcą te rozkloszowane spodnie?
Albo chcą to rozkloszowane spodnie i byłyby jeszcze w stanie zapłacić za to kwotę kwoty X, więc można by było powiedzieć takie hasło. Oczywiście analiza, analiza rynku. Więc tutaj. Więc tutaj bym powiedziała, często właśnie ten biznes modowy jest związany z tymi osobistymi potrzebami kreatywności, pewnych takich aspiracji i takich wyobrażeń tego, kim ja będę będąc projektantem, projektantką. Jak już wspaniale będzie wyglądało moje życie. Jest bardzo dużo tego ja, ja, ja. A biznes jest o kliencie, Tak. I tutaj chciałabym też zrobić takie fajne, fajne rozróżnienie, bo przeglądałam jedną ze swoich lekcji w kursie o tym, czym się różni hobby od biznesu. Często jest tak, że jest takie powiedzenie, że rób to, co kochasz, to nie stracisz ani nie będziesz miał poczucie, że pracujesz czy nie stracisz, nie przepracujesz ani jednego dnia w życiu, nie przepracujesz ani jednego dnia w życiu. I ja myślę, że trochę to mogło nam namieszać w głowie, bo zasady działania, hobby i biznesu są kompletnie inne. W naszym hobby kierujemy się nami, naszą przyjemnością w biznesie, jeżeli chcemy zarabiać, kierujemy się przede wszystkim przyjemnością klienta w naszym hobby. Jeżeli by to sprowadzić, dajmy na to do malowania, ja mogę sześć razy źle pomalować i nic się nie stanie. W biznesie już muszę dużo bardziej się pilnować, aby nie popełniać błędów. Hobby. Ta przyjemność polega na tym, że od tego nie zależy moje życie. Mogę sobie pomarzyć, mogę sobie poeksperymentować, mogę zużyć tyle papieru, jakiego chcę, ale mam gdzieś te swoje fundamenty finansowe biorę z innego miejsca. A w tym biznesie już muszę zwracać uwagę na pieniądze, ponieważ ja z tego próbuję przetrwać, opłacić leasing, kredyt na mieszkanie, Netflixa, jedzenie. W hobby możemy rzucić to kiedy tylko chcemy. Możemy rzucić nasz malunek w połowie. I nikt nas z tego nie będzie rozliczał, ponieważ tutaj chodzi tylko o nas i tego, że po prostu my mamy flow i mamy z tego frajdę w tym biznesie. Jeżeli po prostu rzucimy go tak po prostu, to będą tego bardzo duże, bardzo duże konsekwencje. Będziemy musiały wymyślić sobie nowy biznes, szybko znaleźć etat albo po prostu korzystać z tej poduszki finansowej. Więc to przejście, że to ja będę mieć wielką przyjemność w biznesie, bo będę robić to, co lubię, to już nie jest ta sama rzeczywistość, to już nie jest hobby. W pewnym momencie trzeba wymyślić te ubrania, nawet kiedy nie chce się o nich myśleć, a czasem też może przyjść, a czasem też może przyjść taki moment i ja muszę być tutaj kreatywny na zawołanie, a nie kiedy mam na to ochotę. Oczywiście są na to jakieś różne metody, jak to możemy fajnie tym zarządzać, Zarządzać i tak dalej. Ale gdzieś tutaj myślę, że może spotkać ludzi jakieś rozczarowanie. I zresztą o takim pewnym rozczarowaniu mi te osoby mi, te osoby opowiadają, że to. Opowiadają mi o tym, że już nie mają pomysłu na drugą kolekcję. I to jest też coś, o czym już tam gdzieś wymieniałyśmy, wymieniałyśmy się z Renatą, że jest pomysł na trzy ubrania. Których ja nie mogłam znaleźć w sieciówce. Ale nie ma takiego większego obrazu, tego większego DNA marki, takiej wielkiej tożsamości spinającej to wszystko. I takim idealnym przykładem, takiego totalnie innego świata modowego. Własnej tożsamości, stylu życia i tak dalej, to jest marka She is Sunday albo MISBHV. Tak, to nie jest tylko dwa produkty i i to nie jest do pary. To jest bardzo konkretny, bardzo konkretny świat. Bardzo konkretne podejście, bardzo konkretne kolory, zupełnie, zupełnie inni ludzie. I dlatego to się spina. A tutaj, jeżeli bazujemy na tym, że nam brakowało paru ubrań i po prostu później dorabiamy coś jeszcze, no to to po prostu ten biznes często nie ma później tego wyróżnika, nie ma później tej strategii, ponieważ zaczęliśmy od jednego drobnego elementu, a nie od tego większego obrazu marki
Czyli tak podsumowując to co powiedziałaś to takie pułapki, które Ty często zauważasz. Tak stricte w biznesie modowym. To jest brak kwestionowania tego swojego pomysłu. Myślenie o realizacji tego co ja chcę i to nie jest o Tobie, a to jest o kliencie, ta opowieść. Odpowiedniego researchu, potwierdzenia sobie analizy rynkowej, czy aby na pewno mój pomysł ma szansę się obronić i czy ludzie będą chcieli za niego tyle zapłacić, ile ja sobie wyobrażam. No i też taka krótka wyobraźnia versus długodystansowa wizja marki, gdzie przez lata jesteśmy w stanie budować wyobrażenie tej marki budować lojalność. Bo w biznesie modowym bardzo chodzi o lojalność tych klientów, do tego, by oni do nas powracali i by ten styl jakoś odzwierciedlał też ich styl bycia. Tak jakby. Moda. Moda jest. Moda jest też o tożsamości. Czy są jeszcze jakieś. Coś jeszcze Ci wpada do głowy? Czy coś jeszcze byś chciała dodać?
Chętnie podam swój case, ponieważ ja miałam dokładnie ten sam case, czyli projektowania pod siebie i jak później z tego wyszłam, Ja właśnie zaczynałam jako hipiska, zaczęłam szyć ubrania dla hipisek, miałam właśnie tkaniny z recyklingu, czyli to były jakieś pościele, firany, robiłam kimona i bluzy w tamtym czasie. Słuchajcie kimono 170 zł, bluza 250, więc obecnie wiemy niewiele. Naprawdę, naprawdę niewiele. Ale się okazało, że moja grupa nie chce wydawać na to pieniędzy, ponieważ moja grupa hipisek po pierwsze jest, sprzeciwia się kapitalizmowi, sprzeciwia się konsumpcjonizmowi. One dużo bardziej chodziły w lumpeksy ubrane w second handach, albo miały właśnie jakieś ubrania sprowadzane z Indii, z Peru. Takie bardziej, że tak powiem, ezoteryczne. I miałam dosłownie taki case, który mi po prostu totalnie uświadomił, że ja w tej w tej grupie nie zarobię. Gdzie miałam koleżankę, która cały czas mi mówiła, że nie ma pieniędzy na plecak u mnie za 100 zł. A później widziałam, jak wydawała na olejki eteryczne 500 zł i jechała na warsztaty rozwojowe za tam 1000 zł.ł. I ja wtedy zrozumiałam. Ona po prostu nigdy nie będzie mieć w swojej głowie 100 zł na plecak. Więc ja uznałam. Ok, to ja muszę znaleźć grupę, która będzie inna niż ja. Ponieważ ja też nie wydawałam wtedy dużo pieniędzy na ubrania, która będzie w stanie więcej, będzie chętna, aby wydać więcej pieniędzy na ubrania. No i w międzyczasie, bo to chcę troszeczkę skrócić tę historię. W międzyczasie jeszcze miałam, że tak powiem, trochę starszą grupę kobiet, trochę bardziej osadzonych w rzeczywistości, czyli nie wczesne 20, tylko bardziej 30 parę, które już muszą mieć jakąś pracę i że tak powiem, mówiąc brzydko, trochę bardziej ogarniać, trochę bardziej ogarniać rzeczywistość. Ja tę grupę nazwałam współczesne wiedźmy i to już zaczęło klikać, ale cały czas czułam, że to nie jest to, że ja rozmawiam z tymi klientkami i tam są jakieś opory, że wiecie. One mi pisały po roku, Czy ta bluzka jeszcze jest? Cały czas o niej myślę. I ja tak myślałam sobie Jezus Maria! Ja po prostu nie chcę klientki, która myśli, która podejmuje decyzje przez rok. I wtedy to też był taki turning point dla mnie. I ja wtedy uznałam, że okej, to ja muszę wybrać klientkę, dla której ubieranie się jest ważne i dla której wyglądanie w konkretny sposób jest też ważne i jest w stanie na to wydać pieniądze. I kim może być taka osoba? I ja zrobiłam taką hipotezę. Tak, bo wszystkie nasze zmiany biznesowe są pewnymi hipotezami, zwłaszcza co do grupy docelowej. Na początku ja zrobiłam taką hipotezę, że prawdopodobnie osoby, które lubią podkreślać swój seksapil, swojego ciała, swojej osobowości poprzez ubranie, to są osoby, które będą w stanie wydać więcej pieniędzy. Ale że już zmierzałam z tego klimatu takiego wiedźmowo hipisowego w kierunku retro chic i zobaczyłam, że w mojej niszy tej retro chic jest taka luka pomiędzy katolickimi grzecznymi sukienkami do innych sukienek, które mają dekolt do pępka. Więc ja uznałam, że moje te sukienki retro chic będą sensualne. One będą seksowne, ale nie będą, mówiąc dla skrótu, dosłownie wyuzdane, tak że one będą miały to gdzieś, gdzieś pomiędzy. I to wtedy po prostu tak kliknęło, że ja miałam jakąś czterokrotną zwyżkę w sprzedaży, ale to nie było już. Ta grupa docelowa nie była oparta na mnie. Ja gdzieś sama oczywiście później dojrzewałam, gdzieś tam zmierzałam sama do tej grupy docelowej w jakiś sposób, ale to już nie było projektowanie tylko pode mnie i pod to, co misie i to, co mi się podoba. Więc tutaj myślę, że ten case tak myślę, że dosyć dobrze obrazuje, jak to oceniasz. Renata?
Myślę, że myślę, że bardzo dobrze obrazuje wyjście od. Od tego, że chciałaś faktycznie dla hipisek, a okazało się, że ta grupa docelowa to nie do końca. No nie. Więc tutaj, pomimo że dzisiaj dużo mamy bardziej o takich założeniach, o psychologicznych też aspektach, no to nieustannie wraca ten to wezwanie grupy docelowej i mówienia do klienta jego językiem i jego potrzebami. To jest coś, co, gdziekolwiek byśmy nie popatrzyli i gdziekolwiek byśmy nie zajrzeli do jakiegokolwiek biznesu, to będzie się wiecznie powtarzać.
Ja to często dotrzymuję też w ankiecie. Kim jest twoja klientka? Klientka To jest kobieta, jakiś tam zakres wiekowy i która lubi się dobrze ubierać i jest w stanie i jest w stanie zainwestować w ubrania. A ja mówię, Ale kim jest? To jest. To jest za mało. Tak, to jest tylko po prostu osoba gotowa do zakupu mówiąc skrótowo. Tak, ale kim jest ta osoba gotowa do zakupu i co ją odpala w ogóle do tego, że ona chce kupić w tej w tej marce? Ja zawsze mówię, zastanów się, czy Ty mówisz do jogginki Basi z Warszawy do pani Krysi ze Spychowa. Czy Ty próbujesz sprzedać Jessice Mercedes, Ponieważ to są osoby, które mają zupełnie inne potrzeby, zupełnie inne aspiracje, zupełnie co innego odpala w nich potrzebę zakupu, potrzebę posiadania danego, danego produktu. Sama chęć ubrania się dobrze. Nie chcę tutaj jakoś generalizować, ale większość z nas ma potrzebę ubierania się dobrze, co wcale nie oznacza, że chcemy kupować drogie ubrania.
Ale czy dostrzegasz jakąś zmianę na przestrzeni Twojego doświadczenia już po prostu w biznesie, czy tutaj, szczególnie w branży modowej, że my mamy tą trochę taką instagramową rzeczywistość, jak my sobie będziemy prowadzić biznes i jak on w ogóle super wygląda, to o tym też sobie rozmawiałyśmy jeszcze wcześniej, że te oczekiwania vs rzeczywistość mamy. Mamy, mamy, mamy po drugiej stronie tę kulturę zapie*dolu. Użyjmy sobie tego słowa. I ja na przykład dostrzegam coś takiego, że wiele przedsiębiorców, przedsiębiorczyń myśli sobie no, ja muszę ogarnąć ten biznes. nie? Przede wszystkim po prostu uratować tutaj ten moment, który mam, a gdzieś ten problem zmagania się z tym biznesem, trudnościami w tym biznesie, bo to jest bardzo ciężki kawałek chleba. I ta samotność człowieka w tym też jest dość spora i dużo się o tym mówi, ale wciąż jakby troszeczkę spychany jest ten sposób zarządzania sobą, że ja najpierw ogarnę biznes, a potem to ja pomyślę o sobie. Jak ja w ogóle się w tym wszystkim czuję i czy w ogóle mi to pasuje? Potem się nad tym zastanowię. Więc czy ta twoja weryfikacja tego założenia to nie jest to? Czy to jest to, że może my w Polsce jeszcze nie jesteśmy gotowi na to, żeby się sobie lepiej przyjrzeć?
Myślę, że nie. Nie powiedziałabym może tego tak pesymistycznie, bo myślę, że naprawdę jest coraz lepiej. Ja sama widzę w przestrzeni internetowej coraz więcej niby twardych, rozwojowych podcastów biznesowych, w których jednak jest bardzo dużo o rozwoju osobistym. Jak to się przekłada? Na pewno się szerzy, ale ja jestem w stanie zrozumieć, że jeżeli twoje oszczędności topnieją, zaraz nie wiesz, czy będziesz mieć na kredyt, to teraz płacić komuś za to, żeby on pomógł Ci, poczuć się poczuć się lepiej. Jakby troszeczkę w takich priorytetach. Jestem w stanie zrozumieć, że zachowanie tego bezpieczeństwa biznesowego jest i jest tą taką pierwszą kolejnością. Oczywiście możemy zadbać o swoje poczucie bezpieczeństwa, pracując nad sobą, bo być może czasem nie mamy tego poczucia bezpieczeństwa. Więc ja myślę, że to się sprowadza do priorytetów. To jest dla mnie totalnie ok, że jeżeli ja nie wiem, jak prowadzić biznes, ja nie mam tej podstawowej wiedzy biznesowej, to w pierwszej kolejności sięgam po wiedzę biznesową, a później sięgam po wsparcie psychologiczne czy wsparcie rozwojowe. I pod tym względem totalnie, totalnie rozumiem, totalnie rozumiem tę, tę kolejność i tego nie tylko jakoś nie oceniam negatywnie, ale z drugiej strony widzimy też, że już te osoby, którym biznesy działają, one się rozkręcają, że one zaczynają mieć przestrzeń na to, aby już bardziej rozwijać się osobiście, ponieważ oni już nie są tak bardzo w tym trybie przetrwania. Oni są w trybie swoich możliwości zobaczenia, co mogę zrobić lepiej, co mogę zrobić inaczej. Coś się powtarza, ale to nie jest walka o każdy kolejny miesiąc, więc ja bym to jakoś chyba tak podsumowała.
Czyli w zależności od tego, jak byśmy sobie zrobili piramidę Masłowa tylko biznesową, to jednak bezpieczeństwo finansowe, zadbanie o kolejny miesiąc, kwartał i rok w firmie będzie tu i teraz ważniejsze aniżeli rozwój. Taki typowo swój i coaching, Więc ciekawe. Natomiast wróćmy jeszcze do tego tematu, bo on mnie naprawdę ciekawi. Sama bardzo lubię wszelakie aspekty rozwojowe i wiem, jak duże ma znaczenie po prostu nasz rozwój osobisty w tym, jak my funkcjonujemy w biznesie. Jak my jesteśmy team liderami w zespołach i tak dalej. To ma niesamowite przełożenie. I gdybyś mogła powiedzieć mi, czy zarządzanie emocjami w biznesie jest ważne?
Tak
Dziękuję. To już koniec tego podcastu. I miło było, że byliście tutaj i posłuchaliście.
Ekspert się wypowiedział.
Dziękujemy za Twoje osiem lat, wykształcenie tutaj oraz kolejne kilkanaście lat doświadczenia biznesowego. Właśnie o to nam chodziło.
Tak, mogę dodać drugie zdanie?. Drugie zdanie jest ważne.
Oczywiście zapraszam
Hehe. A tak na serio jak się już uspokoję, to to, co często próbuję jakoś wytłumaczyć osobom, z którymi współpracuję, z którymi pracuję, to, że to nie jest tak, że to dana czynność jest trudna. Oczywiście, dobrze znowu wchodzimy w generalizację. I duża część czynności, które sprawiają nam trudność w biznesie, nie jest związana z technicznymi aspektami tego zadania, ale z jakimiś emocjonalnymi. I dajmy na to przykład. Możemy powiedzieć, ja nie umiem, ja nie umiem być na social mediach. Pisanie postów czy nagranie się jest dla mnie takie trudne. I można by pomyśleć, że chodzi o technikalia i oczywiście kurs techniczny jak fajnie się nagrywać solo trochę przyspieszy, ale jeżeli dana osoba czuje bardzo duży wstyd przed pokazaniem się, ma strach przed odrzuceniem, bardzo dużą potrzebę akceptacji, boi się ośmieszyć, boi się tego, co pomyśli moja rodzina, która to ogląda. A w domu to my się śmiejemy z tych osób, co tańczą na rolkach. No to jeżeli ja mam teraz to zrobić, to ja zużywam bardzo dużo swojej energii, żeby w ogóle zmusić się do tego i jakoś brnąć w to, pomimo tych ciężkich, pomimo tych ciężkich emocji. Tak więc jak dla mnie tutaj zaopiekowanie się tymi emocjami może pomóc w tym, żeby to działanie po prostu szło sprawniej. Tak dużo jest też na przykład tego, że spotkałam się z tym kilkukrotnie strachem przed zatrudnianiem innych ludzi. Że współpraca właśnie z innymi osobami, wcześniej na przykład na etacie, była na tyle stresująca. Bycie menadżerem przerażało. Tak, bo na przykład był strach przed zostaniem złą szefową. Tak, bo myślę, że możemy to sobie powiedzieć w naszej kulturze. Tutaj szef to jest często ktoś, na kim się wiesza psy. Możemy często na niego wyprojektować wszystko to, co nam mama i tata nie dali. Mama i tata nie dali oczekiwać od niego być roszczeniowi, być roszczeniowi. Każdy akt możemy odbierać jako przemoc i manipulację. Jeżeli mamy jakieś tam swoje, że tak powiem, króciutko, wewnętrzne skrzywienie, to jeżeli ja teraz tak reagowałam na szefa, a teraz sama mam zostać szefową i zatrudniać innych ludzi i inne osoby będą to projektować wszystko na mnie, ja z tym będę musiała dealować. No to ja nie chcę rozwijać swojego biznesu.
Bez zatrudniania kolejnych osób czy współpracy z innymi. Nie jesteśmy w stanie zrobić tego przeskoku i tej skali.
Tak. I mam kilka, i mam kilka klientek, które działają jednoosobowo właśnie z tego względu, że po prostu nie chcą nikogo zatrudniać, nie chcą być zmuszone do pewnej stałej, stałego komunikowania, stałego komunikowania się z kimś. No, miałam też taki case. To była taka darmowa konsultacja, ale osoba mi powiedziała, że rozważa zamknięcie swojej szwalni i przejście na pracę szwalnię zewnętrzną. Ponieważ współpraca ze współpracownikami, z pracownikami jest taka trudna i ona nie umie w komunikację. Ja mówię, a jak masz zamiar komunikować się ze szwalnią? Mówię, od tego nie uciekniesz. To jest też ten element. To jest też ten element komunikacji. Jeżeli nie potrafimy postawić granic, mówić, mówić otwarcie, no to tutaj to znowu przejdzie na inne, inne aspekty naszego biznesu.
Dla mnie taką ciekawą rzeczą, którą tutaj Poruszyłaś jest to, że my często zwracamy uwagę na te techniczne aspekty i to wszystko brzmi tak super logicznie, że no bo nagrywanie tych rolek czy robienie tego Instagrama, czy nie wiem, sprzedaż w internecie, no to ona jest taka trudna i i mi jest ciężko się z tym przemóc, ale pod spodem co jest, jakby co z czego wynika, że my tak myślimy. My z kolei w swojej branży tutaj marketing automation na przykład spotykamy się z takimi przekonaniami, że nie możemy wysyłać za dużo newsletterów. My nie możemy robić za dużo automatyzacji, bo my przecież zaspamujemy naszych klientów. Jest możliwość odsubskrybowania newslettera, jest możliwość nie otrzymywania tych wiadomości. Ktoś wcześniej się zapisał, chciał być w tej komunikacji. Tej komunikacji nie dostarczamy, bo uważamy, że jakby tego jest za dużo. I taki ciekawy case miałam z rozmowy z tą Twoją partnerką biznesową Kasią Lamik z Patterns, gdzie ona opowiadała, że kiedyś tam jak korzystali z jeszcze jakiś poprzednich systemów, to wysyłali tak jeden newsletter na dwa tygodnie i opowiadała swojemu współpracownikom, współpracownikom zajmującymi się reklamami, że no teraz to my wysyłamy trzy newslettery w tygodniu tak naprawdę, no naprawdę trzy newslettery w tygodniu i on nie był w stanie w to uwierzyć, że to jest taka ilość i że on przecież nie no, na pewno aż tyle nie dostaje, bo tam był zapisany, ale jakby ta ilość bodźców, różnych informacji, która do nas dociera, jest naprawdę tak duża, że to tylko my, mając świadomość, ile czegoś produkujemy, ile czegoś wypuszczamy, żeby nam się wydaje, że to jest dużo. Ja też jak pracuję w marketingu i jak powtarzamy jakiś komunikat milion razy, że my jesteśmy marketing automation dla e-commerce i ciągle, że my jesteśmy dla e-commerce i my jesteśmy od email marketingu, newsletterów, automation, no to przecież można się zanudzić, ale my się tym zanudzimy. Ale jakby klient docelowy, który ma się o tym od nas dowiedzieć. I tym top of the mind ma być edrone, że my się w tym specjalizujemy, to naprawdę trzeba ten komunikat powtórzyć milion razy, żeby on był w stanie się przedrzeć. A to jest ciekawe, jeśli chodzi o marki modowe, bo pamiętam, jak też wcześniej sobie rozmawiałyśmy, że te przekonania odnośnie sprzedaży, odnośnie marketingu, bo ja tutaj chcę robić kreatywny biznes i wyżyć się z mojej pasji i tak dalej. One mogą być niesamowicie blokujące, żeby rozwijać ten biznes. Co by się stało, gdyby zmierzyć się z tymi przekonaniami? Zmierzyć się z tym, że tak naprawdę to może to jest jednak coś nie technicznego, ale to jest coś emocjonalnego i przyznać się do tego i popracować nad tym jakby. Co się stanie, jak my przeskoczymy ten płotek? No nie? To jest niesamowicie ciekawe.
Dzięki Renata, że to mówisz, bo tak na temat sprzedaży to jest bardzo emocjonalny temat. Bardzo. I to jest, jeżeli przerabiać jakieś emocje, to jakby temat sprzedaży. To jest temat numer jeden. Pewnego… bo też temat i sprzedaży. I ja bym to już troszeczkę też podciągnęła pod tą markę osobistą. Czy to pokazywanie się na social mediach to jest kwestia takiego bycia widocznym w momencie, w którym ja staję się widoczna, ja siebie otwieram na potencjalne ataki, ale w ogóle też w ogóle też na to, że ktoś coś sobie o mnie pomyśli i może pomyśleć o mnie różne rzeczy i ja już nie będę mieć nad tym kontroli.Chowając się mam kontrolę i pewność, że nikt mnie nie skrytykuje i nikt sobie o mnie nie pomyśli negatywnie. Jeżeli właśnie jest ten perfekcjonizm, no to na przykład to muszą być wyśrubowane standardy. Kiedy ja pokażę się w social mediach, to był mój case. Ja mogłam się pojawiać 4 razy częściej, ale sobie po prostu na to nie pozwalałam sobie na to tak, bo myślałam, że marka modowa to po prostu top estetyka i już. Po prostu wszystko wymuskane. Jezu. Brew nie zrobiona. Koniec. Dzisiaj zdjęcia, nagrania nie będzie. Tak więc. Tak więc ten temat jest emocjonalny. Fajnie, że też wskazałaś ten temat powtarzalności, że to jest coś dla nas powtarzalnego, a dla klienta niekoniecznie. No bo zobaczmy sobie te nasze statystyki, jaki to jest procent tych naszych obserwatorów, jaki jest procent tych otwarć i że sprzedaż to jest wymiana, tak? Ja ci coś daje. Ty mi coś dajesz i jest w tym dobrowolność. Też to założenie, że sprzedaż jest manipulacją. To jest też jakieś w ogóle założenie, że ja jestem w stanie kontrolować drugiego człowieka, a nie jestem, jestem, mogę wywierać na niego jakiś wpływ, ale to on decyduje, co on z tym ostatecznie robi. Może odsubskrybować, może wyciszyć Twój kanał na Instagramie, może nie zaglądać na Twoją stronę i nigdy więcej nie mieć z Tobą kontaktu. Internet internetu internetowego.
To jest bardzo proste, prawda? Jakby ktoś zawsze może nas odfollowować, przestać obserwować, jakby te narzędzia są po stronie odbiorców. Więc ja takie mam zawsze. Finalna decyzja. My mamy ten permission marketing, no nie? Jednak bez tego nie jesteśmy w stanie niektórych działań prowadzić. Więc jakby tutaj e-mail marketing totalnie się na tym opiera. Ktoś bierze tę zniżkę i chce kupić i zapisuje się do newslettera. To jest bardzo często ten przykład. No ale właśnie to jest jakby ta gra o charakterze transakcyjnym. Kiedyś pamiętam, jak rozmawialiśmy sobie, też mieliśmy warsztaty w firmie. I rozmawialiśmy sobie o różnych rodzajach biznesu i biznes e-commerce jest grą transakcyjną i to jest po prostu wymiana, sprzedaż. I jeżeli my obawiamy się sprzedaży, boimy się, że coś nas blokuje, że ja tutaj nie chcę za bardzo tego sprzedawać, no to jakby cały marketing leży, prawda? No bo na tym to polega, nie?
Tak, tak, tak. No też w naszym społeczeństwie nie wiem, czy to nie jest jakieś jeszcze pokłosie komunizmu, tak? Prywaciarz nowobogacki, jeżeli się dorobił, to musiał się na czymś złym albo nielegalnym dorobić.
Trzeba ukraść pierwszy milion, trzeba ukraść.
Ale też takie założenie, takie trochę kompensowanie sobie. Że jeżeli ja jestem biedny i biorę w cudzysłów, a druga osoba jest bogata, no to ja muszę jej coś zabrać. W takim postrzeganiu jej, żeby czuć się ze sobą lepiej. No to może ja jestem biedny, ale jestem dobry, a on jest bogaty, więc on musi. Więc on musi być zły. On nie może być i dobry, i spoko, i fajny człowiek. On w czymś już musi być gorszy. I to jest taki mechanizm, że my po prostu chcemy siebie pocieszyć, nie czuć się, nie czuć się, nie czuć się tak gorzej. Więc sobie czegoś dodajemy, tamtej osobie odbieramy. I często to jest właśnie jakieś poczucie moralności. Czy tak, czy właśnie takiego jakiegoś ogólnie rozumianego, ogólnie rozumianego dobra. Ale jeszcze to pokazywanie się. Ja odwracam w drugą stronę, odwracam trochę w drugą stronę i czasem to jest bardzo uwalniające dla moich klientek, jak one mówią. No ale ja się nie pokazywałam tydzień, dwa tygodnie. To ja zacznę stories od powiedzenia, ja przepraszam, że mnie nie było. Źle się czułam. Coś tam, coś tam, coś tam. A ja mówię w ogóle, zostaw to, jedź z tematem, bo nie jesteś pępkiem. Nie jesteś pępkiem świata. Nie. I to nie mówię tego takim negatywnym sensie, tylko takim uwalniającym. My naprawdę jesteśmy zaprzątani własnym życiem, a nie cudzym. Więc jak kogoś nie będzie 2 tygodnie w internecie, to nie jest tak, że połowa społeczności po prostu siedzi i po prostu się zastanawia, co się stało z tą Olą, że ona się nie pojawia? Czy ona się dobrze czuje? Jestem zawiedziona, jak ona mogła i tak dalej. Nie, każdy jest zaprzątnięty czymś swoim i trochę jak to sprowadzam do tego to dziewczynom, to trochę puszcza, że to po prostu nie jest Big Brother, że jest się cały czas obserwowanym i trzeba się ze wszystkiego. Trzeba się ze wszystkiego tłumaczyć.
To jest ciekawe, Ciekawe faktycznie, że to jest tylko w naszej głowie to wyobrażenie i ta potrzeba gdzieś tam wytłumaczenia się z tego będziemy powoli zawijać do końca. I chciałam jeszcze ostatnią rzecz poruszyć z Tobą, ponieważ jak rozmawiamy sobie dzisiaj, parę razy nam taki wątek wyszedł, że ten biznes e-commerce modowy jest skomplikowany, ta konkurencja jest niesamowicie ogromna i faktycznie jakby łatwość założenia tego biznesu dzisiaj jest dość spora, bo tak naprawdę narzędzi wszelakich mamy.
Próg wejścia jest bardzo niski i to jest też kuszące.
Próg wejścia jest, jest niski i raz jeszcze w ogóle jakby osobny wątek, który można by ten drugi odcinek nagrać. Wraz z rozwojem AI to już w ogóle do niektórych rzeczy jest niesamowicie niski próg wejścia, choćby do tworzenia contentu. Chciałam Cię zapytać o taką, byś zrobiła takie porównanie takiej rzeczywistości marek modowych tak 10 lat temu, a teraz. I jakbyś miała powiedzieć to z takiej perspektywy właśnie doradczej i mentoringowej. Czy teraz jest lepszy czas na zakładanie takiego biznesu? Czy teraz jest okropny czas i nie należy w ogóle się tego tykać?
My wam powiemy, słuchacze, że z Renatą umówiłyśmy się, że na koniec będzie promyk nadziei. I to jest właśnie teraz. Nadchodzi ten promyk nadziei z moich ust. Wiesz co, myślę, że czasy nie są ani łatwiejsze, ani trudniejsze. To jest coś, co zawsze próbuję jakoś wytłumaczyć swoim klientkom, że każde czasy przynoszą innego typu wyzwania. Osoby dziesięć lat temu, które zaczynały ze swoimi biznesami, tak, miały tańszą produkcję, miały mniejszą konkurencję, mogły łatwiej zaistnieć, algorytmy były bardziej sprzyjające, ale cały rynek marek modowych nie był rozwinięty. Klienci nie byli jeszcze tak bardzo uświadomieni o istnieniu, o tym, dlaczego warto kupować od polskich marek, a nie z sieciówek. Nie było też tyle dostępnych narzędzi i nie było tyle wsparcia takich ekspertów, specjalistów, którzy byliby w stanie pomóc. Więc dużo tego rozwoju wtedy opierało się na takim trochę chodzeniu po omacku, podglądaniu Ameryki i po prostu próbujemy i zobaczymy, co z tego będzie. Więc pod tym względem oni mieli łatwiej, ale pod innymi względami mieli trudniej. Z kolei w tych czasach tak, koszty produkcji są większe, konkurencja jest większa, ale jednocześnie jest w ogóle dużo więcej narzędzi, które nam ułatwiają w ogóle wejście w kontakt z klientem. Rozwinęły się reklamy, dużo więcej osób jest w ogóle na platformach społecznościowych, Jest też dużo większe wsparcie właśnie mentoringowe, specjalistyczne kursy. Słuchajcie, tego naprawdę nie było, kiedy ja zaczynałam. Ja naprawdę chodziłam na jakieś kursy o biznesach stacjonarnych i usługowych i łamałam sobie głowę na tym, jak to przełożyć na biznes online produkcyjny. Bo biznes online produkcyjny to jest naprawdę, no po prostu inna rzeczywistość. Nie wszystkie te reguły są są przekładalne. W dodatku co jest łatwiejsze w tych czasach? Polscy klienci już się ze znajomymi dużo bardziej z polskimi markami. Trochę się w tym rozsmakowali, ale też mają większy portfel i większą gotowość do wydawania na to pieniędzy, czego nie było jeszcze 10 lat temu. Więc pod tym względem jest łatwiej. Tak, jest też czat GPT i wszystkie AI, które naprawdę po prostu można z nimi odbijać tak wiele rzeczy, mogą tak wiele dokumentów dla nas, dla nas przygotować. Więc jest tutaj bardzo duże wsparcie pod tym, pod tym względem. Więc ja bym nie powiedziała, że jest, tylko jest tylko trudno. Pod wieloma względami jest łatwiej, ale jak ja zawsze też lubię mówić, że zawsze będzie trudniej za rok, za dwa, za trzy, że to wszystko będzie jeszcze, jeszcze droższe. No tak więc porównując to do teraz, a do tego, co będzie za 5 lat, no to warto zakładać markę teraz, bo my się już nie cofniemy, do tego do tych 10 lat wstecz, żeby założyć markę, byliśmy w innym miejscu, robiliśmy inną rzecz, możemy założyć teraz i teraz, w perspektywie przyszłości. Teraz jest najtańszym momentem na założenie, na założenie biznesu. Jeżeli chcemy się w tym sprawdzić. Ale to, co ja proponuję osobom, które chcą porzucić swoje kariery albo po prostu zmienić swoje ścieżki i zainwestować całe swoje oszczędności, to żeby nie opierali się tylko na swoim, na swoim pomyśle i na swojej takiej wierze, że dobry produkt sprzeda się sam, bo on się nie sprzeda sam. I żebyście skorzystali po prostu z wiedzy ekspertów. To nie musi być, to nie musi być płatne. Jest wiele rewelacyjnych podcastów, tak jak tutaj właśnie edrone robi, polecamy. To jest totalnie, totalnie obiektywne. Są różne webinary, Są różne agencje marketingowe, które robią swoje konferencje darmowe. Jest bardzo dużo wiedzy, z której można skorzystać. Można też skorzystać z płatnej, jeżeli macie na to możliwość, do czego zresztą też zachęcam i po prostu ja miałam takie podejście i je miałam od dzieciaka. Nigdy nie byłam samoukiem i myślę, że to, co mi pomogło rozwinąć mój biznes, to że ja nigdy mi się nie chciało specjalnie jakoś czytać manuali, przerabiać długich książek i po omacku sama testować, aż do czegoś dojdę. Nie. Ja od początku chodziłam na kursy, na szkolenia, do mentorów, webinary, żeby tylko cały czas móc coś z kimś, z kimś odbijać. I ja mam wrażenie, że to mi bardzo pomogło rozwinąć biznes. I widzę to też po prostu po moich kursantkach, które po prostu korzystają z wiedzy, ale też ośmielają się w ogóle do mnie napisać. To nie jest tak, że możecie do mnie napisać na DM i ja też coś Wam powiem. To nie jest tak. To nie jest tak, że tylko można zostawić serduszko pod zdjęciem. Także takiego Ośmielenie się do tego, żeby powiedzieć Hej, uczę się, chcę się nauczyć od Ciebie. Może możesz się ze mną czymś podzielić?
Bardzo ciekawe jest to, co mówisz, żeby zdobywać sobie wiedzę w różny sposób, bo wydaje mi się, że bardzo często jest powtarzane to hasło samotność lidera, samotność przedsiębiorcy i tak dalej. Ale czasami my samotność sami sobie wybieramy i sami sobie na to pozwalamy. Ja na przykład z takiej swojej perspektywy właśnie marketingowej mogę powiedzieć, że to, co też jeden wątek się tak szybciutko tylko przewinął. Takie marketing mastermind’y, takie spotkania po prostu w węższym gronie 3-4 osobowych, gdzie jesteśmy z podobnymi wyzwaniami, z podobnymi problemami. Rzeczami, które możemy sobie pomóc, usprawnić i zobaczyć, że ta rzeczywistość taka social mediowa a rzeczywistość biznesowa. I tak musimy sobie radzić z tymi różnymi rzeczami. To są dwie różne rzeczywistości i nie zawsze ten świat taki opakowany w piękny papierek i nie zawsze ten cukierek tak super smakuje, a bywa gorzki. Ale jest to bardzo wspierające i pomagające. Więc tutaj to, co Ty również robisz, czyli taką edukację i pokazywanie, że można się z kimś odbić, można się z kimś spotkać, można być w gronie kursantów, którzy mają podobne problemy, wyzwania i zobaczyć, że okej, to nie tylko mnie to dotyczy, ale innych również. I jak sobie możemy wzajemnie pomóc? To jest coś takiego niesamowicie wyzwalającego, bo widzimy, że to nie jest tak, że my musimy być tacy strasznie samotni w tym biznesie.
Tak jak mam grupy mentoringowe, to często pierwsze podsumowania spotkań są z takim wielkim wydechem, to ja nie jestem w tym sama. Tak, inni też tak mają. To nie znaczy, że ja jestem taka beznadziejna. To jest jakaś pewna rzeczywistość. To jest pewna rzeczywistość biznesowa i to ludziom naprawdę, naprawdę dużo, dużo daje. Ja nie zapomnę, jak usłyszałam od swojej koordynatorki produkcji, a ona koordynowała Chanel i Kenzo w Polsce. I wydawało mi się, że jak ja już będę z nią współpracowała, to ja już nigdy nie popełnię błędu na produkcji. Już nigdy nie będzie żadnego błędu. No i oczywiście pierwsza nasza współpraca, pierwsza produkcja, coś się zepsuło. I ona do mnie tak w końcu powiedziała Ola. Jest 10 sytuacji, które przewidzimy. 11 nie przewidzimy. Jeszcze nie było produkcji, na której się nic nie zepsuło. Ja miałam takie wow. To w ogóle nie jest o mnie.
O sytuacji, o losowości.
To jest o sytuacji. I czasem mam wrażenie, że tego to ja często się spotykam z tym, że tego potrzebujemy usłyszeć to potrzebujemy usłyszeć.
Tak, to prawda.
Po prostu się zdarza. Nie tylko nie tylko Tobie.
Tak, dokładnie. Super. Dziękuję ci Ola bardzo. Myślę, że duży procent nadziei na koniec zostawiłyśmy i mam nadzieję, że marki modowe, które dzisiaj nas słuchały, wyciągnęły coś dla siebie. A powiedz na koniec jeszcze, gdzie można znaleźć, jak się można z Tobą skontaktować? Opowiedz jeszcze o tym chwilkę.
Można się ze mną skontaktować na Instagramie. ola.hanuszewicz. Też zapraszam do newslettera, gdzie pokazuje się tylko tyle, na ile mi pozwolisz. Nawiązując do tego e-mail marketing, jak wspominałaś. Renata. Także to są takie moje główne miejsca. Tam znajdziecie też mój kontakt, kontakt mailowy i na ten moment tyle. Ja też myślę o rozkręceniu swojego podcastu, ale staram się trzymać na razie priorytetów i to jest priorytet numer 3. Tak że jeszcze chwilę, na chwilę na tej półce on będzie. I tak można ze mną współpracować i coachingowo, czyli właśnie pracując nad takim swoim rozwojem osobistym, zadbanie o swój dobrostan, rozwój jako lidera czy też mentoringowo w kontekście stricte wiedzy biznesowej, jak poukładać procesy, organizację, marketing czy też kursy. Także to jest wszelka, wszelka dowolność formy i treści.
Super! I link do Twojej strony również podrzucimy. Jakby ktoś chciał sobie zajrzeć, przeczytać więcej to zapraszamy. Ja bardzo dziękuję Ci za rozmowę i podzielenie się różnymi wyzwaniami, ale również rozwiązaniami, jakich możemy oczekiwać, jeżeli zmagamy się ze swoją, z rozwojem swojej własnej marki modowej.
Ok, dzięki Renata za zaproszenie. Bardzo miło mi się rozmawiało. Dzięki również wielkie.
O prowadzącej
Renata Gajoch-Bielecka
W marketingu pracuje od 2015 roku. Wcześniej szlify zdobywała w sprzedaży. To połączenie pozwala jej spojrzeć na marketing przez pryzmat potrzeb klienta. Stara się łączyć strategiczne podejście do contentu z odpowiednią dawką kreatywności. Obecnie Head of content w edrone. Odpowiedzialna za zespół content marketingowy i wszelkie treści powstające w firmie. Od zawsze zakochana w słowie pisanym. Książkoholiczka z prawdziwego zdarzenia. Kocha gotować a potem spalać, to co ugotuje, na siłowni.