Pół miliona sprzedanych produktów w 30 krajach – sekret sukcesu marki Maylily
Gość: Kasia Mitas, Maylily
Słuchaj lub oglądaj na:
W tym odcinku
- W jaki sposób marka Maylily osiągnęła sukces i sprzedała pół miliona produktów w 30 krajach?
- Na czym polega wprowadzanie polskiej marki na rynki azjatyckie?
- Dlaczego uwzględnianie opinii klientów ma kluczowe znaczenie dla budowania relacji z marką?
- W jakich sytuacjach system marketing automation okazuje się pomocny w codziennej pracy sklepu internetowego?
Renata Gajoch-Bielecka (edrone): Cześć Kasiu, bardzo miło mi Ciebie gościć w podcaście.
Katarzyna Mitas (Maylily): Cześć, bardzo mi miło, dziękuję za zaproszenie.
Słuchajcie, dzisiaj moją gościnią jest Katarzyna Mitas. Jesteś założycielką marki Maylily, która oferuje akcesoria dla niemowląt i dzieci. Jesteś też przedsiębiorczynią, która chętnie dzieli się swoim doświadczeniem, szczególnie ostatnio jest to dużo bardziej intensywne. Już od 13 lat prowadzisz swoją własną działalność, a jak wspomniałaś mi kiedyś, masz na koncie sprzedanych już 500 tysięcy produktów, które są sprzedawane w ponad 30 krajach. Kasia, czy to dla Ciebie oznacza sukces?
No i to jest teraz ta kwestia osobowości i takiego podejścia, że trzeba pracować, trzeba robić, a sukces to tam gdzieś tam kiedyś może. Jak będę babuleńką i popatrzę wstecz to się zastanowię czy osiągnęłam sukces. Natomiast robi ta liczba wrażenie. W tamtym roku sobie policzyłam. Ciężkie to było, żeby z tych wszystkich źródeł sprzedaży policzyć te produkty, ale jak wyszło mi to w tym Excelu, no to zrobiło to na mnie wrażenie, tym bardziej, że my nie sprzedajemy masówki, my nie sprzedajemy tanich rzeczy, no i my sprzedajemy w takiej bardzo odpowiedzialnej i trudnej dziedzinie jednak, jaką są produkty dla dzieci i to dla dzieci malutkich, dopiero urodzonych, więc jest to jakiś sukces na pewno.
Widzę, że dla Ciebie ważna jest droga, a nie cel, prawda? Co dalej? Co za zakrętem jest dla Ciebie ciekawe, inspirujące? Niekoniecznie tak po 13 latach uznaje, że mam to, co chciałam.
Tak, tym bardziej, że dzisiaj prowadzenie firmy to jest nieustanna zmiana. Ja bardzo lubię Blue Ocean Strategy, czyli pływam i płynę tam, gdzie coś widzę, gdzieś wyczuję. To jest też intuicja, no i to jest nieustanna nauka. Po prostu uczymy się cały czas jako przedsiębiorcy i musimy to robić. Wymusza to na nas świat, ale nie pójdzie dalej ktoś, kto się właśnie dzisiaj nie uczy. Po prostu my jesteśmy takimi uczniami w szkole, wyszliśmy ze szkoły, skończyliśmy studia większość osób, a tutaj ciągle nauka jest z nami.
Tak, to jest bardzo ciekawe to co mówisz, bo faktycznie przedsiębiorcy, firmy małe, średnie, ale również duże, bo myślę, że tutaj niezależnie od wielkości firmy, to pomagamy się z tym, albo jest to dla nas ciekawe wyzwanie, zależy jak na to patrzeć, że kto stoi to już się cofa, szczególnie w tym okresie tak dynamicznych zmian technologicznych, których chyba jeszcze nie mieliśmy wcześniej okazji doświadczyć, to absolutnie rozwój.
Jeszcze to nie było tak dostępne dla przedsiębiorców, bo wtedy kiedy ta technologia jakby się zaczęła otwierać i dała nam możliwości, i tu jest przykładem nawet wasz system, Kiedy przedsiębiorca może sobie nawiązać z Wami współpracę, tak jak ja to zrobiłam i po prostu dostaje coś, dostaje narzędzie i tam jest przyjazny interfejs, to już nie są czasy, kiedy musieliśmy zatrudniać jakąś agencję, która nam obsługiwała nawet Facebooka. Dzisiaj jesteśmy jako przedsiębiorcy w stanie pouczyć się troszkę i sami sobie ustawić reklamę. Inna sprawa, że wszystko się zmienia i ciągle trzeba się uczyć i tę wiedzę na nowo zdobywać.
Tak, zdecydowanie. Wspominałaś na samym początku, że produkty, które tworzycie mają wymagającego odbiorcę, bo to są często maluszki, noworodki czy już większe dzieciaki, ale wciąż wymagający odbiorca i mama i dziecko. A ja jestem ciekawa, jak to się w ogóle zaczęło, skąd 13 lat temu powstał pomysł na właśnie tę działalność?
No prosto można się domyślić, że inspiracje przyniosło tutaj życie i zostałam mamą i weszłam w całkiem nową dziedzinę nowych produktów, nowych akcesoriów, nowych potrzeb. No i ten świat się przede mną otworzył, a jednocześnie spotkało się to w tym momencie z taką moją życiową historią, że skończyłam moją pracę w danym momencie, musiałam się przeprowadzić, zdecydowaliśmy z mężem, że będziemy mieszkać w innym miejscu. No i pytanie co dalej, co robimy? i wtedy wpadliśmy razem na pomysł, że a może właśnie w tej dziedzinie coś zaczniemy sami robić. Małymi kroczkami, drobnymi nie jesteśmy, ani może ja z rodzin, które zajmowały się biznesem, więc wszystko było dla nas totalnie nowe, od rejestracji firmy, przez w ogóle cokolwiek, wszystko było dla nas czarną magią. wystawienie pierwszej faktury, to było wielkie wydarzenie, ale powoli, małymi kroczkami, dużo zrobiliśmy rzeczy, jednak tamten czas był taki nieustannego testowania wszystkiego na sobie. Zaczęliśmy produkować pieluszki wielorazowe, to były troszkę inne produkty niż teraz robimy, To była nowość, którą ja kupowałam za granicę, nawet ze Stanów sobie takie pieluszki kupowałam.
13 lat temu to zdecydowanie myślę, że to była nowość, bo ja mam córkę pięcioletnią i też używałam pieluszek wielorazowych, to już był standard. Ale 13 lat temu wyobrażam sobie, że to naprawdę było jakby innowacyjne.
Tak i pamiętam te kłótnie i walki na forach mam, które już zaczynały to stosować. Inne, które mówiły, że wolą poświęcić czas dziecku, a nie prać albo babrać się w czymś. Takie były na początku dziennym, także duża edukacja wtedy rynku. No i okazało się, że wtedy kiedy my po tak naprawdę bardzo długim czasie, bo dwa lata przygotowywaliśmy te pieluszki, to jeszcze wcześniej niż te 13 lat prowadzenia firmy, to my dwa lata przygotowywaliśmy te pieluszki, no i okazało się, że jak my wystartowaliśmy, no to przyszły pieluszki ze granicy, tańsze pieluszki z Chin, no i nasze drogie pieluchy produkowane w Polsce było trudniej sprzedać. Wtedy stwierdziliśmy, że trzeba coś zmienić i to był taki pierwszy moment mojej decyzji biznesowej, strategicznej, co robimy. czy zamykamy to, kończymy, próbujemy czegoś innego, ale tak strasznie było mi żal tych wszystkich materiałów, które mieliśmy, tych nawiązanych kontaktów, tej szwalni, która dla nas to szyła. No i wtedy pomyślałam, że nie, nie możemy tego zrobić. Możemy zacząć działać dalej z prostszymi produktami, które trafią do większej grupy rodziców, nie do ekorodziców, których nie trzeba może aż tak przekonywać, no bo kocyk kupuje każdy. No i tak się zaczęło od tego kocyka pierwszego.
Ok, czyli kocyk był pierwszym produktem.
Kocyk był pierwszym takim standardowym produktem.
No i później został kocykami do dzisiaj.
Został do dzisiaj i to jest niesamowite jak potrafi do mnie napisać. No bo na początku to kto jest klientem firmy? Znajomi, dalsza rodzina, koleżanki, znajomi znajomych. I pisze taki znajomy znajomych do mnie i pokazuje mi takie zdjęcie kocyk po prostu Wygląda już na używany, ale mówi, że mój nastoletni syn nie rozstaje się z tym kocykiem.
Piękna historia.
I dużo mam takich historii. Nawet mamy historię, że Pan sobie wytatuował naszą przytulankę na ręce.
To się nazywa już fan firmy.
Tak, to jest coś takiego namacalnego i to powoduje, że ja nie widzę tylko tego produktu, który od nas wychodzi, ale my wszyscy tutaj czujemy po prostu, że tam po drugiej stronie jest ta mama, która nam zaufała, i ona u nas zamówiła coś, czym otuliła dziecko, które się 3 dni wcześniej na przykład urodziło. To jest po prostu niesamowita, duża odpowiedzialność, także tutaj też o to staram się zawsze dbać i dbam, żeby wszystko było dopilnowane, żeby te materiały zawsze były certyfikowane, szycie na najwyższym poziomie. My zresztą szyjemy w jednej jedynej lokalnej malutkiej szwalni naszej zaprzyjaźnionej i no tu po prostu nie ma opcji, że my wysyłamy jakieś wadliwe rzeczy. No wiadomo, reklamacja się zdarzy, ale u nas to jest promil, to nawet nie jest procent.
Super, czyli lokalnie made in Poland i to były założenia, które miałaś od samego początku, ponieważ znalazłam na stronie tak ciekawą rzecz, jest napisane, że kierujecie się niepotwarzalnymi wartościami, delikatnością, funkcjonalnością i dobrymi projektami. Czy to jest coś, co Ci przyświecało od samego początku, czy to w trakcie rozwoju biznesu zostało wypracowane?
Gdzieś to we mnie było, bo ja sama jestem osobą, która jak ma wybrać 10 tanich i takich no kiepskich rzeczy, to wybierze jedną porządną i jej się trzyma. I może przez ten mój charakter, przez to, że to się w życiu moim sprawdza, że też czuję gdzieś, gdzie ten świat dąży, żeby ograniczyć tą konsumpcję, żeby nie sprowadzać tutaj tych tysięcy paczuszek z wiadomo jakich portali, to gdzieś tam to było we mnie, ale to się dopiero napisało i dookreśliło niedawno. Wtedy, kiedy odświeżaliśmy identyfikację wizualną i logo nasze zmieniło kolory z szaro-różowego na złoty, wtedy to był taki moment, kiedy zaczęłam myśleć o tym bardziej świadomie, bo najpierw buduje się firmę, nie myśli się o tym jakaś tam marka się buduje, ale to nie jest aż takie świadome, no pewnie są takie marki, które od początku tak działają, ale może przez bardziej doświadczone osoby zakładane, my takie nieobjeżone kurczaki, którzy dopiero wszystko tworzyli, no to przyszedł ten moment parę lat temu, dosłownie parę lat temu było, kiedy to logo się zmieniło i kiedy ja zaczęłam się zastanawiać jaka ta marka tak naprawdę jest, co ją określa i co ją wyraża i to właśnie była ta jakość, i to były te miękkie materiały, to jakoś tak się stało, że po prostu ta delikatność to nam towarzyszy w każdym produkcie. No i ta odpowiedzialność za ten produkt. I stąd też ten złoty kolor i to złoto, które jest takie jednak ciepłe, jednak szlachetne bardzo, niezmienne, trwałe. Wszystko nam się tak jakoś tutaj poukładało w głowie i dopiero wtedy tak poczułam czym jest Meili. i łatwiej mi jest się teraz komunikować też na pewno, bo wszystko się wymówi jakąś taką klamrą.
Powiedz mi właśnie, jak tak strategicznie, jeśli chodzi o komunikację, o tworzenie produktów, o plany na rozwój, byś mogła nam trochę zdradzić, jak to z perspektywy ciebie jako właścicielki firmy wygląda?
Chodzi o przyszłość, o moją jakąś wizję.
I o przyszłość, z czego wynika, że właśnie w tą strategię poszłaś, czyli szyjecie w Polsce, produkujecie w Polsce, te produkty są droższe, zalew, tak jak powiedziałeś, z różnych portali jest ogromny, konkurencja jest ogromna. Natomiast zdecydowaliście się, że nie idziecie w skalę, idziecie w jakość, a gdzieś ta skala razem z tą jakością, jak rozumiem, powolutku się buduje, bo sprzedajecie jednak również za granicą. To jest kolejny wątek, który jest bardzo ciekawy do poruszenia, jak to się stało. Ale teraz, gdybyś mogła opowiadać o tym, co jest sednem waszej strategii, pomysłu na markę i w jaki sposób planujecie też rozwój, trzymając się tej strategii, trzymając się tego, co macie wypracowane?
Ta strategia jest prosta. To są produkty premium, produkowane lokalnie, nie w gigantycznych ilościach. Oczywiście my jesteśmy przygotowani na to, żeby firmę skalować i żeby produkować więcej, natomiast to nigdy nie będzie taka sieciowa, masowa produkcja, bo chodzi mi o kontrolę jakości, chodzi mi o te materiały odpowiedzialne, o to, że ludzie, którzy to szyją, muszą to robić w warunkach godnych, odpowiedzialnych, też dobrych, takich, żeby tu nie było kłamstwa, czyli żeby nie było tak, że kupuję tani materiał i go wciskam jako drogi, albo że szyję gdzieś tam, gdzieś tam, gdzie za dwa dolary ktoś szyje drogi kocyk. Chyba prawda jest taką rzeczą, na której to chcę oprzeć i tak to jakby ma być. To jest mała, można powiedzieć butikowa marka, która jednocześnie, nie chcę żeby tak było, że to jest marka zamknięta dla najbogatszych, bo staramy się te ceny utrzymywać, jednak bardzo rzadko są u nas te podwyżki cen produktów. To nie jest tak, że na przykład robimy nową kolekcję, bach, od razu wszystko jest droższe. Staramy się, żeby jednak te produkty były dostępne dla ludzi. nie ma być takie premium exclusive, coś tam jedna osoba może sobie na to pozwolić, nie. Pod tym kątem chciałabym, żeby po prostu rodzice wiedzieli, że mogą kupić ten dobry, porządny kocyk, on posłuży przez cały czas, parę lat, a później go mogą odsprzedać następnej osobie, albo zostawić dla następnego dziecka. Jakby nie lubię tej fast fashion. Ja wiem, że my byśmy więcej sprzedawali, gdybym poszła w tę stronę, gdybym poszła w te limitowane kolekcje, sezon, wiosna, lato, wyprzedaż, drop, drop, drop, drop.
Teraz jest tego bardzo dużo.
Przedtem był sezon, jesień, zima, wiosna, lato.
Natomiast teraz, nawet jak obserwuję branżę modową, No to tak jak mówisz, te dropy na same walentynki będzie drop, na kolejny Dzień Kobiet będzie drop, na coś tam kolejny, jakby małe serie, ale często wypuszczane, często gdzieś też poddawane do zakupu klientom, tak żeby utrzymać po prostu go przy sobie.
Wszyscy znamy te proste metody manipulacji i to się opiera na tych podstawach, które ktokolwiek miał jakąś psychologię, kiedyś liznął przez chwilkę, to od razu to poznał. No i to działa na nas. My jesteśmy takimi prostymi istotami jednak, które… Jesteśmy odporni. Jak jest dostępność, jak jest coś tam, więc mogłabym iść tą ścieżką. Ja wiem, że to by nam więcej dało jakby sprzedaży, jakiegoś takiego pożądania chwilowego, Ale to się po prostu kłóci ze mną. Nie umiałabym tego zrobić. Może, nie wiem, kiedyś ktoś mnie zastąpi na tym stanowisku, może zmienić strategię. Nie chciałabym tak naprawdę. A przykładem na to jest nasze wzory. Wzór piórka powstał w 2012 roku. I on do dzisiaj cały czas jest chętnie wybierany, bo jest subtelny, delikatny i mogłabym powiedzieć, a nie, to się ludziom już opatrzyło. Następny, robimy drop, robimy nowy sezon. A mnie to tak cieszy, że ja mam wzór, który przez tyle lat jest i on się sprzedaje w Polsce, on się sprzedaje w Szwajcarii, on się sprzedaje na Tajwanie, on się sprzedaje w Japonii. To są zupełnie inne rynki. Na przykład Chiny, Tajwan wolą bardziej kolorowe rzeczy. Chiny jeszcze bardziej niż Tajwan na przykład, ale Japonia jest bardzo wybredna. Oni lubią subtelne rzeczy, oni lubią minimalizm. Oni w sumie za bardzo nie lubią wzorów. A jednak nasze wzory zaskoczyły tu, tu, tu i tu. I to jest też fajne, że udało się zbudować ten charakter marki już. Że te wzory są takie pasujące do nas.
Ta spójność wydaje mi się, że tutaj jest takim czynnikiem, który jest dla Ciebie bardzo istotny, też jeśli chodzi o tę prawdę i nie manipulowanie, nie szukanie tych rzeczy, które może spowodowałyby większą sprzedaż, natomiast nie do końca byłyby w zgodzie z Tobą. Wymieniłaś tu parę krajów, w których mówiłaś, że sprzedajecie swoje produkty. Dla mnie jest to bardzo ciekawy wątek. Jak to się stało, że sprzedajecie również na rynkach azjatyckich? Bo to, że się sprzedaje na rynkach ościennych, to jest w zasadzie rzecz naturalna. Jeszcze jesteście w Iwoniczu Zdroju, Słowacja, Czechy, dość blisko. Natomiast takie rynki azjatyckie, bardzo dla nas odległe, a jednak Maylily zyskało tam uznanie. Jak to się stało? Czy to było konsekwentne działanie, do którego dążyliście? My tam teraz idziemy i sprzedajemy, czy to się stało jakoś naturalnie?
To było tak, że w 2014 albo 2015 roku pojechaliśmy pierwszy raz na targi, czyli byliśmy dosyć młodą firmą wtedy, Pojechaliśmy na targi do Kolonii, to są takie największe targi Kind und Jugend, branży dziecięcej. Po pandemii te targi się zmieniły i zmniejszyły, natomiast do pandemii to były naprawdę gigantyczne targi, rosnące rok do roku, po prostu tysiące stoisk, hale, no i my właśnie te kurczaczki, pojechaliśmy tam i do nas przyszła wtedy dystrybutorka z Tajwanu. Wtedy nasza estetyka była bardziej kolorowa, ona się teraz tak stonowała bardziej z czasem, natomiast wtedy mieliśmy więcej trochę kolorów, byliśmy po tych pieluszkach, zaczęliśmy robić kocyki, poduszeczki itd. I od razu nawiązaliśmy współpracę. I wtedy zobaczyliśmy, że tam w Azji produkt europejski jest produktem pożądanym ze względu na to, że jest właśnie z Europy. Już sam ten fakt, powoduje. Teraz Azja i Chiny, o nich mówimy, one skręcają stronę jakości. Chińczycy nauczyli się też estetyki europejskiej, wiele firm daje im swoje na tacy projekty, więc oni, nic nie szkodzi, żeby zrobili za chwilę coś bardzo podobnego, wiedzą co Europa kupuje, no i robią to, ale jeszcze wtedy Mało było tej estetyki europejskiej produkowanej przez Chińczyków i tamten region, no i wtedy to było bardzo, bardzo pożądane. I nadal europejskie produkty są cenione. Takie premium szczególnie. Więc my zobaczyliśmy, że to jest gigantyczny rynek, rosnący. Tam nie ma tego problemu, co u nas, niż demograficzny, ogromny, po prostu te liczby co rok mega spadają, to jest straszne, Japonia ma ten problem, natomiast w Japonii jest troszeczkę inaczej pod tym kątem, że tam dziecko jak już jest w rodzinie, potem rozmawialiśmy z naszym agentem o tym długo i on nam wszystko opowiedział jak to wygląda, dziecko jest największym skarbem, Tam nad dzieckiem pochyla się cała rodzina i chce mu zapewnić wszystko co najlepsze. Więc to też naturalnie jest dla nas rynek dobry, no bo my oferujemy ten produkt, który oni chcą temu dziecku dać. Natomiast na ten rynek japoński było ciężej wejść, musieliśmy tam pojechać na targi, musieliśmy tam mieć przedstawicielkę, która po japońsku mówi. Jest taka bariera, bo Japończycy lubią swoje produkty przez siebie produkowane i mają ten swój specyficzny gust, który nie jest tak prosty trafić, dlatego że ten skandynawski minimalizm aż tak się nie podoba. Jest zbyt surowy. Musi być według mnie taki pierwiastek czegoś słodkiego. coś takiego co może nasza marka ma, co im się podoba, może ta miękkość, delikatność tego, że to nie jest takie surowe, ale gdzieś tam to się spodobało i w ogóle ja zobaczyłam też jak oni niesamowicie przywiązują uwagę do szczegółu, do detalu i my jako marka mieliśmy premierę w takim największym domu handlowym w Tokio i to jest taki dom gdzie tu prada, tu Chanel, największe marki i my tam mieliśmy pop-up store, wnętrza są przepiękne i te nasze produkty, które tam były tak estetycznie wyeksponowane, tak pięknie, ja sama byłam zachwycona jak oni wszystko dopieszczają, każdy element. No bo na przykład my też byliśmy w Chinach, mieliśmy tam dystrybutora, teraz będziemy wracać na ten rynek, no to jest rynek po prostu gigantyczny, to jest nie do opisania, jak ten rynek jest w ogóle chłonny. Teraz jest ciężej, bo wiele firm chce tam zaistnieć i wiele firm z Polski też próbowało i wielu się nie udało. bo jednak trzeba się czymś tam wyróżnić też. U nas pandemia trochę nam zaburzyła ten rozwój na rynku chińskim, ale wracamy i mam nadzieję, że też będziemy tam nadal oferować rzeczy.
Ale jest to bardzo ciekawe z tego co mówisz, ponieważ Jak się okazuje, to co tutaj nasze europejskie, jeśli chodzi o design, jeśli chodzi o jakość, jest doceniane na rynkach azjatyckich, gdzie tak naprawdę tam jest ogromna produkcja i mogłoby się wydawać, że gdzie tutaj lokalna firma może gdzieś zacząć coś sprzedawać, a trafienie w odpowiednie gusta, w odpowiednią też dynamikę rynku, tak jak mówisz o Japonii, coś gdzie oni niezwykle przywiązują uwagę, żeby dla dzieci były jak najlepszej jakości rzeczy i przez ten niż demograficzny oczywiście pewnie też to ma wpływ. Nagle się okazuje, że jak najbardziej z europejskim produktem warto uderzać na tereny azjatyckie.
Na pewno jak oglądają nas osoby, które produkują różne rzeczy, to popatrzyłabym w tamtą stronę. I te rynki są specyficzne, to nie można też popatrzeć na to, że Azja. Każdy kraj jest zupełnie inny niż Chiny, totalnie inny niż Japonia. Mamy całą Indonezję, Indie, Singapur. Także popatrzeć też, który z tych rynków akurat dla nas może byłby odpowiedni i próbować. Próbować po prostu.
Nie bać się i próbować. Chciałam jeszcze Ciebie zapytać o jedną rzecz. Jak rozmawiałyśmy poprzednim razem, mówiłaś o tym, że dla Ciebie marketing to jest taki system naczyń połączonych. Gdybyś mogła powiedzieć, co to dla Ciebie jako właścicielki znaczy, bo ten marketing macie również bardzo fajnie poukładany i też jeśli chodzi o komunikację i to, jak pokazujecie swoją markę w różnych miejscach, Gdybyś mogła właśnie to rozwinąć i opowiedzieć też tak z perspektywy właścicielki e-commerce dla innych właścicieli e-commerce, czemu ten system naczyń połączonych jest ważny, jak warto wykorzystywać te okazje w marketingu, by zyskiwać więcej?
Dzisiaj przede wszystkim jest ogrom możliwości i można się w tym wszystkim pogubić. Na pewno jest tak, że jestem przedsiębiorca, on ma duży szans z każdej strony, tu go kusi to, co to, co to, ale musi sam testować i musi po chwili weryfikować to, czy to dla mnie akurat działa. Jeśli coś działa, jeśli właśnie można połączyć jedną rzecz z drugą. Przykładowo, my mamy e-booki, bo też taką moją misją malutką jest to, żeby edukować rodziców, żeby dawać im wiedzę, rzetelną, opartą na tym, żeby tego e-booka napisać razem z położną, z neonatologiem, żeby to nie był zalet jakiejś treści, no po prostu niedobrych, nieprzydatnych, niesprawdzonych, bo to też chodzi o dzieci, wiadomo. No i mamy te e-booki, w których jest fajna wiedza i połączyliśmy te e-booki z reklamą na Facebooku i dzięki temu gromadzimy fantastycznie wartościowe leady, czyli kontakty, i później mam wspaniałą bazę, z którą się mogę komunikować, której już mogę wysłać komunikaty marketingowe i to naprawdę fajnie działa. Czyli trzeba po prostu patrzeć na to jak na nieoddzielne zupełnie rzeczy, tylko jak się mogło uzupełniać. Tak samo ze strategią social media. Nie możemy do każdego kanału wrzucać tego samego, bez myślenia o tym. YouTube jest zupełnie inny, TikTok jest inny, ja nawet czasami dodaję materiał na Instagrama i na TikToka, ten sam. Reakcje i cały klimat wokół tego jaki się tworzy jest totalnie inny. Tam są po prostu inne trochę grupy ludzi, inne trochę zachowania ludzi, i fajnie robić taką właśnie synergię, żeby trafiać do tych różnych grup w różny sposób. Wtedy nam się całość buduje.
A z ciekawości na jakich platformach społecznościowych jesteście, bo powiedziałaś TikTok, co dla mnie było takie o fajnie, że na TikToku, no bo taka marka dla dzieci to nie jest dla mnie taka pierwsza myśl, że TikTok to na pewno.
Bo tak jest ciekawie, że podchodzimy do tego TikToka tak troszkę po macoszemu. Po pierwsze jest tam tania reklama w porównaniu do Facebooka, nieporównywalnie tańsza i warto to wykorzystywać. zrobili sobie teraz całkiem fajny interfejs, można wiele rzeczy sobie fajnie targetować, także polecam jak kogoś jeszcze nie ma nawet pod kątem samej reklamy. To drugie, tam jest też młodsze pokolenie, no te młode dziewczyny, one będą mamami, jakaś część ich i my już możemy tutaj bardziej wizerunkowo działać, pokazywać produkty, ale też jest ogrom naszych klientek, które po prostu sobie przeglądają TikToka. Więc TikTok, mamy Pinteresta, to jest bardziej pod kątem budowania marki, inspiracji, właśnie budowania tego klimatu, podkreślenia naszego claimu, to jest delikatnie jak dotyk mamy, więc to mamy takie tablice pokazujące macierzyństwo, kierujące też do naszego bloga, o i kolejna rzecz, czyli mamy bloga połączonego z Pinterestem. Więc tak naprawdę to nie są jakieś rzeczy, które są kosmicznie ciężkie dla przedsiębiorcy. Ważna jest regularność, żeby coś nie było martwe. Jak coś jest martwe, to lepiej to odciąć. Czyli jak mamy jakiś kanał, z którego w ogóle nie korzystamy i wrzucamy jednego TikToka na pół roku, no to nie ma to sensu, bo to gorzej wygląda wizerunkowo niż jakaś publikacja. Na pewno trzeba na to znaleźć czas i dzisiaj ten przedsiębiorca jest biedny, bo on po prostu nie ma czasu, bo ma na głowie właśnie ten marketing. Sam nieraz się przejedzie na tych agencjach, które w 360 stopni chcą mu wszystko ogarnąć, a tu się okazuje, że i tak musi wszystko robić sam, czyli mówić co ma być zrobione. no łatwo dzisiaj też zostać wykorzystanym i to też w mojej działalności, którą zaczynam, czyli tego trochę doradzania innym właścicielom sklepów i marek, zwracam na to uwagę, że po prostu jesteśmy takim trochę targetem tych wszystkich, nie powiedziałabym może, że oszustów, ale takich naciągaczy. którzy oferują swoje usługi w internecie, bazując na tym, że nie mamy czasu, że nie znamy się na tym. No i tak naprawdę przez parę miesięcy, nawet rok płacimy za coś, co nie działa. Dostajemy piękne raporty, które tak ładnie opakują tonic, papierek ładny. Także brakuje mi troszkę też na rynku takiej edukacji przedsiębiorców, właśnie czego unikać, rekomendacje to wiemy jakie są, rekomenduje się tego kto nawiąże współpracę. Ja na przykład z was jestem bardzo zadowolona i to nie mówię tego dlatego, że mamy teraz rozmowę, ale ja mam mało takich firm, z którymi współpracuję, bo ucinam. Po prostu jak ktoś wie, że to nie działa, to koniec.
To nie ma co. Jak mówi słynne powiedzenie, jak jest wątpliwość, to nie ma wątpliwości.
Tak i warto też na przykład nie bać się jakby cisnąć trochę, tak powiem, czyli jest jakaś agencja, robi coś dla nas i tak nas zbywa, uspokaja, ale to przecież o nas chodzi, o nasz biznes. Po prostu trzeba zrobić spotkanie, powiedzieć nie widzę rezultatów, ile sobie dajemy czasu, co można zrobić, czuję się źle, że nie dowozicie tego, co było tak pięknie obiecane na początku i wtedy zobaczyć czy ktoś się stara, czy ktoś odpuścił, bo jest dużo teraz firm, które po prostu działają tak, bierzemy klienta, wyciskamy z niego ile się da, dopóki się już całkiem nie zdenerwuje i następny, i następny.
Czas na chwilę przerwy. Jeżeli podoba Ci się ten odcinek i chcesz dowiedzieć się o kolejnych materiałach, kliknij proszę obserwuj lub subskrybuj. Miłego odsłuchu. A powiedz mi tak z Twojej perspektywy właśnie, osobę, która już z agencjami różnymi miała do czynienia, już z różnymi dostawcami miała do czynienia i pewnie nie raz i nie dwa się przejechałaś na różnych sytuacjach. to co byś powiedziała takiemu przedsiębiorcy, który zastanawia się, gdzie, z jakiej agencji, jak skorzystać, na co zwrócić uwagę, jakie masz takie, nie wiem, top 5 porad, jak współpracować z agencjami?
Przede wszystkim można ustalić od początku komunikację, czyli powiedzieć, nie mówcie do mnie po chińsku szyfrem technologicznym, którego nie rozumiem, tylko to już dużo zmienia. Bo to jest tak, że ktoś do nas mówi taką nomenklaturą niezrozumiałą, my się stajemy tacy mali i boimy się przekręcić jakieś słowo, a to nie o to chodzi.
Szkoła polska świetnie tego uczy, żeby nie podnosić pewnych rzeczy dodatkowo, prawda?
Dokładnie. A tu trzeba prosto z mostu mówić. Oczekuję tego. Ja wiem, że nie zawsze da się rezultat przewidzieć, może dla mnie to nie zadziała. Druga rzecz, opinie i to dokopać się do rzeczy na forach, na grupach na facebooku. Zobaczyć fajną metodą, ja to praktykowałam, jest odezwać się do klienta, który jest wymieniony gdzieś. I realnie porozmawiać. Nieraz się okazuje, że ktoś na przykład mówi, że nie był klientem tej firmy.
O, proszę.
Albo, że współpracował, ale nie był zadowolony.
Ale logo widnieje i jest polecone itd. No to też jakby sama ta informacja jest czerwoną lampką, prawda?
Jest red flagiem takim na budynek. Także to jest fajne. No i właśnie rekomendacje od zaufanych osób. Ja też tą moją działalność, nową działalność, może działalnością tego nie nazwę, ale tą inicjatywę taką, też ona jakby nabiera kształtu dlatego, że do mnie zawsze zwracały się osoby, które zaczynały z biznesu albo prowadziły właśnie e-commerce i one nie miały pojęcia komu zaufać.
Wszystkich narzędzi, agencji i tak jak mówisz, taki właściciel e-commerce może otrzymywać tygodniowo wiele telefonów i propozycji współpracy i niesamowitych wyników, a też mam takie doświadczenie jak rozmawiam z właścicielami e-commerce czy właścicielkami, to doświadczenie marketingowe nie zawsze jest, nawet bym powiedziała rzadko ono jest standardem u właścicieli e-commerce, świetny produkt, kwestia logistyki, kwestia utrzymania tej całej machiny wielkiej dookoła jest tak skomplikowana i tu się z kolei właściciele specjalizują, że nie jest to marketing jako ta podstawowa specjalizacja, którą oni mają w małym paluszku, więc łatwo się naciąć.
Dokładnie, tym bardziej że ten marketing się zmienił, to już nie jest tak jak kiedyś, że w latach 90 zrobiło się ogłoszenie w gazecie, w radiu spot puściło i ulotki powrzucało do skrzynek.
Myślę, że to nie jest to co było 5 lat temu, czy 7 lat temu, bo ja z perspektywy osoby, która siedzi w marketingu prawie 10 lat, tak ogromne zmiany na przestrzeni nawet kilku lat. Bardzo wąskiego wycinka. Co dopiero ma powiedzieć ktoś, kto nie siedzi w tej branży.
Dokładnie. Ja na końcu moich studiów już pracowałam w agencji interaktywnej, bo zawsze gdzieś tam mnie… Skończyłam dziennikarstwo, ale specjalizację PR-u i reklamy. I tego od razu pomyślałam, że chciałabym w agencji reklamowej spróbować pracować. I to był taki fajny czas, że ten internet dopiero zaczął wchodzić. Facebook był naprawdę taki toporny, nic tam nie robiliśmy, królowały fora dyskusyjne, tam robiliśmy kampanie dla różnych marek, konkursy, to było coś niesamowitego, konkursy w internecie, to był zupełnie inny świat, to był całkowicie inny świat, ale już zaczynało być tak, że firmy widziały, że my dołączymy, że bez tego się po prostu nie da. No i zmienił się całkowicie ten marketing rzeczywiście. No i wymusza na osobach. Ja się z tym zderzyłam na targach właśnie zagranicznych, tych naszych B2B, gdzie firmy w branży dziecięcej, nagle rynek rosyjski się zamknął. To był ten czas, teraz to jest inny temat, ale jeszcze kiedyś było tak, że tam się to wszystko zablokowało. i wiele z tych firm zostało jakby na lodzie, bo one miały masową produkcję, na przykład była taka firma, która produkuje czapki dla dzieci i oni tam dosłownie wagony tych czapek po dwa złote produkowali, nastawieni na masowe, na styl kiepski, najtańsze materiały, i tu nagle to się zamknęło, cały zakład ludzi zatrudnionych, maszyny, no co zrobić, no to idziemy na zachód i te firmy zaczęły przyjechać do targi i te firmy rozkładały ręce, bo tak, estetyka nie ta, przychodzili do nich Niemcy, przychodzili do nich Francuzi, Anglicy i tak patrzy i mówi, co to jest za badziewie, my tego nie chcemy kupić, to nic, że to jest takie tanie, Więc oni zaczęli zmieniać design, zmieniać materiały, ale zaczęli też w panice robić strony internetowe, stawiać na swój e-commerce. I to był dla nich czarna magia, totalnie. Oni w ogóle nie czuli tego, że wiedzieli, że muszą, ale totalnie też nie. No i to były też ofiary tych agencji nieraz, bo ja widziałam jak gigantyczne pieniądze potrafili płacić za swoje sklepy, systemy, które w ogóle im na początku nie były potrzebne. I te kampanie reklamowe, to był taki dobry czas dla wielu agencji.
Powoli myślę, że się kończy, bo ta świadomość też jest coraz większa i ta edukacja i to co mówisz, bardzo ciekawy wątek poruszyłaś, by pytać, by sprawdzać, dzwonić do tych klientów, którzy są wymienieni na stronie, bo myślę, że idziemy w taką stronę takiej mocnej autentyczności, mocnego takiego social proofa, że nie wystarczy, że my o sobie mówimy dobrze jako Marka, bo co z tego, każda marka będzie o sobie mówiła dobrze, natomiast to klienci świadczą o tym, czy im ten produkt się przydaje, jest potrzebny, na jakim etapie i wiele rzeczy mogą powiedzieć.
To może zainteresować też osoby, które wchodzą teraz na platformy marketplace zagraniczne, bo my od jakiegoś czasu jesteśmy na Amazonie europejskim i Rzeczywiście tak było, jak na początku nam różne osoby doradzały, że dopóki nie pojawią się recenzje, i to są te recenzje naprawdę tam weryfikowane przez Amazona, dopóki nie pojawią się recenzje od osób, które kupiły, to ta sprzedaż się nie rozkręci. I tak jest.
I faktycznie tak było.
I faktycznie tak jest. Dzisiaj się nie da tak bez recenzji, to jest bardzo ważne.
Tak, są całe systemy, które służą temu, żeby te recenzje zbierać i lepiej.
Wiele sklepów, które ostatnio takie mini konsultacje robiłam, nie ma wciąż recenzji, nie mają wizytówki w Google, nie zbierają tam recenzji, nie mają recenzji produktowych, nie wiedzą, że to wpływa też na wyświetlanie produktów w Google w ogóle, na reklamę, jest to dla nich nieznajome, ale jest to dosyć prosta rzecz, bo tych systemów jest parę, można sobie wybrać któryś i w łatwy sposób zaimplementować i już. Niektórzy boją się zderzenia z negatywną opinią, ale muszę powiedzieć, że z negatywnych opinii to ja miałam najlepsze, najważniejsze klientki w historii firmy.
Masz jakąś ciekawą historię?
Mam taką jedną, dwie takie mam historie, ale jedna to było na początku firmy i to się strasznie we mnie gdzieś tam wbiło, bo teraz trochę ta skóra jest grubsza z czasem, ale na początku to każdy jest taki delikatny, i chcę jak najlepiej, i dostałam tak okropną opinię, i to była mailowa opinia, nawet chyba wtedy nie mieliśmy opinii na stronie, dlatego że ja wymyślałam sobie, że te produkty będę pakować w takie papierowe, zielone torby, wtedy jeszcze logo było pierwsze, zielono-różowe, ono się później parę lat zmieniło. Ono było bardziej takie pieluszkowe wtedy. I ta torba była taka zielona, papierowa i ja dostałam takiego maila od klientki, że co to ma być, że jak można tak pakować, że ta torba została wymiętolona, bo to było w torbie i folii opaku. Jak można tak w ogóle zapakować? Ja nawet nie wiedziałam, że ta torba może tak po tym transporcie wyglądać, nieestetycznie. No i tak chciałam udobruchać tą panią i zadzwoniłam do niej i ona była w ogóle zaskoczona. W sercu myślałam, że mi wyskoczy ze stresu podczas tej rozmowy. i z tym ściśniętym gardłem tak ją przepraszałam i mówiłam, tak ją nawet zapytałam co byłoby lepiej i ona mi tam doradzała, wysyłała mi jakieś pomysły, jak to można pakować, dostała zamówienie gratis za to drugie. To była moja klientka, bo ona kupowała dla całej rodziny prezenty przez kilka lat. Miałam też pana, który bardzo skrytykował naszą personalizację, dopiero zaczynaliśmy wtedy, nie podobało mu się jak ta personalizacja była zrobiona, czyli że była za jasna ta nitka, miał tam parę uwag. I ja wtedy wszystko zmieniłam, zmieniłam te wybrane czcionki i nawet chyba nową maszynę kupiliśmy do tego haftu i w ogóle wszystko się tam zmieniło i też strasznie mu podziękowałam, No i to też, bo mój klient stały i w ogóle on później taką informację zwrotną dał, że pierwszy raz spotkał się z tym, że on coś skrytykował i on jeszcze przerażał w jakim tonie co zrobił, bo bardzo był oburzony i że my tak jakby podeszliśmy do tego, a przecież to jest naprawdę najważniejsze, żeby posłuchać tego klienta, żeby wyciągnąć, bo takich Pretensji, które są gdzieś tam z kosmosu, to mieliśmy dosłownie parę, których nie mogliśmy zrozumieć, o co temu klientowi chodzi. Ale ja już się teraz nauczyłam, że po prostu klient ma jednak zawsze tą rację. że to nie ma sensu, że ktoś może mieć gorszy dzień, ktoś może mieć gorszy okres. U nas też się zdarza często, że to są kobiety w ciąży, ja sama pamiętam jak byłam w ciąży, szczególnie tej ostatniej, to po prostu zmieniałam się w jakiegoś potwora, w jakąś godzilla, która była tak jakoś emocjonalnie rozchwiana, że ja rozumiem, że taką klientkę może naprawdę bzdura wyprowadzić. Albo kiedyś zadzwoniła Pani i płakała, że nie może czegoś na stronie znaleźć. Ale my z empatią Pani wytłumaczyliśmy, zrobiliśmy zamówienie przez telefon, no bo po prostu może tak być. Żyjemy w czasach jednak napięć wielu wewnętrznych.
Ale super, powiem Ci, super perspektywa, Kasia, jak opowiadasz, że mówisz, że kurczę, no nie, jakby ta empatia i to zrozumienie tego klienta po drugiej stronie tej klientki, która jest w ciąży i ma prawo być rozchwiane emocjonalnie i hormony mogą wariować i czasami ta opinia po prostu w jakichś nerwach i tak dalej może się pojawić, nie należy tego przyjmować jako okropny klient, co on sobie myśli, tylko wyciągać z tego wnioski i to co mówisz, że dwie zmiany po opiniach klientów, jedna to jest kwestia pakowania, druga to jest kwestia personalizacji. Czegoś się usprawniło waszą firmę, więc nie traktować klientów jako wrogów albo osoby, które chcą nam tutaj zrobić jakieś kuku, Tak, tylko tak faktycznie podejść do tego obiektywnie i zobaczyć, co z tego jako biznes możemy wyciągnąć, to jest bardzo ciekawe.
Dokładnie i polecam każdemu, mam przetestowane na sobie, więc można spróbować troszkę zmienić podejście i przyjrzeć się temu. Fajne są też takie kontakty z klientami, Przez to, że gdzieś jest ta automatyzacja sprzedaży, czyli ktoś wchodzi do sklepu, robi zamówienie, niektórzy nawet mają magazyn zewnętrzny i jakby nie ma tego kontaktu bezpośredniego, to polecam też, żeby spotkać się z tym klientem na przykład co jakiś czas, my tak robimy, żeby moja pracownica po prostu dzwoni sobie do wyboru i pyta się, czy to jest uzasadnione, jak produkt ocenia, jak np. po 3 miesiącach, jak produkt. To jest tak ważne dla nas, naprawdę.
Super źródło informacji, prawda?
Super. Mamy za darmo, mamy grupę badawczą, klientek. po prostu i tylko korzystać.
Tak, a myślę, że wyobrażam sobie, że jeżeli właściciel sklepu czy osoba, która gdzieś jest z obsługi klienta zadzwoniłaby do mnie po czasie, zapytać jak mi się produkt podobał, to nie miałabym żadnych problemów, żeby opowiedzieć się, czy mi się podoba, czy mi się nie podoba, dać jakiś feedback, bo widzę, że komuś zależy, więc super rada. Mam jeszcze takie pytanie, bo tak jak już wcześniej wspominałaś, na co dzień korzystasz z Edron jako systemu marketing automation.
Tak, bo dziś korzystałam, bo robiłam newsletter na walentynki.
Ach, newsletter na walentynki, no oczywiście, nagrywamy w walentynki, więc takie rzeczy muszą się dziać. A powiedz mi dla Ciebie takie narzędzia marketingowe, które automatyzuje wysyłki, czy właśnie możesz tworzyć newslettery, jakie wyzwania one takie Twoje jako przedsiębiorczyni rozwiązuje?
Bardzo ważna sprawa tych newsletterów, że wiem, że to dobrze działa, że mam wszystkie rzeczy policzalne, widzę co się sprawdza, co się nie sprawdza. Bardzo prosty system teraz. Ja już długo jestem z wami, nie wiem ile lat.
Tak, tak, to prawda. Możemy to sprawdzić później, ale tak, to już jest na pewno parę lat.
Także przeszłam już też różne, różne te wasze interfejsy i widzę, że bardzo dynamicznie zmieniacie rzeczy, wprowadzając różne poprawki. To jest bardzo fajne, bo bywa tak, że są systemy, które są dobre, nie ruszamy, nie robimy. A tutaj widzę, że firma żyje i idzie z duchem czasu i słucha. Sama jakieś rzeczy zgłaszałam. tam różne takie uwagi, także to jest fajne. No ciężko dzisiaj, żeby to było zgodne z RODO, żeby pozyskiwanie zgód, żeby to było to double opt-in. Zwracam na to uwagę, żeby od tej strony to też było zaopiekowane i ten system mi daje taką pewność. No ale drugą sprawą są same automatyzacje, które po prostu są poukładane. Tutaj mi pomagał opiekun, bo mamy akurat tą Zuza, akurat pani Zuza, akurat mamy opiekuna tutaj, więc to jest też fajne, bo nie trzeba się aż tak znać i też to trochę zajmuje czasu, natomiast można to ustawić i to działa. I co jakiś czas tylko tam odświeżać sobie rzeczy. natomiast z tego są po prostu wymierne korzyści i efekty, po prostu to działa, mam co miesiąc raport i bez tego by nie było tego przychodu.
To przypominanie się klientom i wracanie do nich jest jedną z strategii, którą jak rozumiem realizujecie też.
Tak, tak, tak, na pewno, bo dzisiaj klient dużo ma tych marketingowych komunikatów wokół siebie i nawet marki, z którymi ma dobre doświadczenie no to gdzieś tam umykają. U nas też jest tak, że my nie mamy produktów takich jak kosmetyki, że się szampon kupuje co parę tygodni czy dni. Natomiast fajnie mieć ten kontakt z tą marką, bo mamy też prezenty, czyli możemy wydłużyć ten czas bycia z klientem, który nie tylko ma dziecko malutkie, troszkę większe, już mógłby nie być z nami. no to jednak przypomina mu teraz o tym, że mamy personalizację, że może kupić coś mamie, że jak się w firmie urodzi dziecko, to może ze znajomymi z firmy sobie razem prezent taki większy kupić, więc no to jest po prostu fajne i też różne okazje, które są, takie jak te dzisiejsze walentynki, no to też jakby to nie jest tylko komunikat reklamowy u nas, ale jest właśnie jakaś akcja minipromocyjna, jest na blogu kolorowanki do pobrania dla dzieci, także też tak ta wartość dodana żeby po prostu tutaj była.
Ale to co powiedziałaś o prezencie dla osoby w firmie gdzie się urodziło dziecko to potwierdzam 100%, my również koledze kupiliśmy gdy urodziła mu się córeczka, był zachwycony z tego prezentu i córcia myślę Turcja myślę też, więc jak najbardziej. I to jest bardzo fajny wątek, który powiedziałeś, bo zresztą jest zastanawiające, kiedyś też rozmawiałam z jedną właścicielką e-commerce, gdzie mieli głównie rzeczy dla kobiet w ciąży i opowiadała o tym, że to było bardzo duże wyzwanie z tego względu, że Ten etap ciąży się kończy i trzeba na okrągło pozyskiwać nowych i nowych i nowych klientów. Ta klientka może wróci raz, może wróci dwa razy, ale w ogóle jak zapamięta tę markę, to już w ogóle ten okres pomiędzy ciążami też jest czasami długi. więc niezwykle trudne było dla nich utrzymanie tego klienta i ciągłe walczenie o tych jednorazowych. A jak to wygląda w przypadku mailingi? Czy macie taki okres życia klienta, gdzie on może intensywniej kupować, a potem zapomina o marce? Czy jakie macie metody, które pozwalają wam na przywracanie tego klienta w dłuższej perspektywie?
No tak jest naturalnie, że jest ta ciąża, kiedy jest kupowanie wyprawki i wtedy troszkę inne produkty się kupuje. Później jest ten pierwszy okres niemowlęctwa, kiedy też dokupuje się różne rzeczy. Później jest tak, że jak ktoś miał nasz mały kocyk, to później przychodzi po ten duży, bo był zadowolony albo na przykład malutką pościel i później dużą. Natomiast wprowadziliśmy do oferty produkty sezonowe, takie które są też dla większych dzieci, dla osób dorosłych. My jesteśmy mistrzami czapek, tak się śmieję, bo te czapki naturalnie nam dobrze wychodzą i dużo klientów nas czapki różnego rodzaju kupuje i letnie, i czapeczki z daszkiem, i zimowe, i przejściowe. Także to jest coś, co jest bardziej skupowane przez większą grupę. No i te prezenty, czyli personalizacja. W ogóle personalizacja jest takim trendem, który można zauważyć w różnych dziedzinach. I nie mówię tylko o samym produkcie, który jest personalizowany imieniem, czy można sobie wybrać połączenie kolorów. ale też personalizacja marketingowa, czyli coś co tu fajnie Edron się sprawdza, bo są segmenty i np. ja sobie mogę wziąć segment jakiś tam, który przeglądał coś tam albo np. te panie, które się zarejestrowały pobierając sobie, panie i panowie, bo dzisiaj już naprawdę coraz więcej mamy też panów jako klientów, pobrała sobie np. taka osoba ebooka o rozszerzaniu diety i ja dzięki temu mogę przez to, że mam tak, mogę sobie wysłać do nich komunikację o rozszerzaniu diety, jakie akcesoria się przydały. To jest też właśnie o taką personalizację chodzi. Chodzi o to, żeby w dzisiejszym czasie klient nie czuł się traktowany jak taka część gigantycznej szarej masy.
Tak, jedna wielka całość.
Tak, tylko żeby ktoś go zauważył jako osobę i da się to zrobić dzisiaj, nawet technologia w tym pomaga, żeby po prostu dostosować do niego trochę ofertę, przekaz, także to jest dla mnie ważne i stąd też pomysł na tą personalizację i na prezenty i to nam się fajnie rozwija, nawet ten dział prezentów dla firm, tych wyprawek, dużo firm się samych zgłasza, bo też cenią jakość i swojemu pracownikowi w takim momencie, w jakim jest narodziny dziecka, czyli jeden z najpiękniejszych momentów życia, chcą mu towarzyszyć i dać coś od siebie takiego fajnego.
Tak, myślę, że to jest bardzo ciekawe Trochę takie podkreślenie, jest ten moment, gdzie albo kobieta chwilę przerwie pracę, albo mężczyzna, też urlopy rodzicielskie, więc też może chwilkę go nie być, ale nowe wyzwanie, zdecydowanie wyzwanie w życiu, a tutaj taki miły gest ze strony firmy. Mówiłaś też, że gminy też z tego korzystają, to też jest ciekawe.
Coraz więcej gmin też takie wsparcie daje od siebie. To jest dla mnie wspaniałe, że wybierają dobrą jakość, wysoką, bo wtedy te rzeczy trafiają też do rodzin, których by nie było stać na takie lepsze produkty. No i w ogóle ostatnio sobie tak myślałam o tym, czym jest Maylily, jak to wszystko układać dalej i tak sobie pomyślałam, że my trafiamy tak naprawdę do tych dzieci malutkich, które na całym świecie są takie same, które się rodzą tak samo i które potrzebują tego samego, że wszystkie dzieci w pierwszym okresie potrzebują właśnie tych ciepłych ramion, mięciutkich materiałów, bezpieczeństwa i takiego otulenia i dopiero później jak dziecko już zaczyna mówić, dostaje te komunikaty ze środowiska, jaka jest tradycja, jaka jest kultura, co wypada, co można, to się już tak zmieniamy. Natomiast w tym pierwszym czasie jakby posadzić wszystkie bobasy obok siebie, to one wszystkie są takie same, tak samo się śmieją. Wczoraj zrobiłam posta na Instagram, z czego składa się noworodek. I tam było ze śmiesznych min, z zapachu, z paluszków, z fałdek, I tak naprawdę tak jest.
Wszędzie tak jest, to prawda. Tu się nie różnimy. Masz rację, że dopiero kultura potem na nas wpływa. No i charakter dziecka, który też im dalej idziemy, tym bardziej go widzimy, tym bardziej się pokazuje. Ty już jesteś mamą nastoletnich córek.
Ja mam jedną już taką typową nastolatkę, drugą taką mniejszą nastolatkę, no i mam taką trzyletnią jeszcze, malutką, także jestem cały czas na świeżo, wraz z tą trzecią córką dużą rzeczy sobie też odświeżyłam, bo to się tak wszystko zmienia, to jest niesamowite jak się wszystko zmienia, w kontekście produktów dla dzieci nawet, tych nowości, rozwiązań, kiedyś wózek to był wózek, dzisiaj jesteśmy na targach, wózek sam jeździ, pod górkę zjeżdża, buja dziecko i jeszcze ma alarm antysmogowy zamontowany.
To się nazywa pro wózek.
Tak, więc też trzeba tu być na czasie i patrzeć czego potrzebują rodzice. No ale tak jak mówię, nie można się też tutaj zwariować, bo dziecko potrzebuje podstawowych rzeczy. I chciałaby takie rzeczy dobre, podstawowe. To jest taka misja. żeby to było dobre, miękkie, bezpieczne.
Brzmi jak misja, którą zdecydowanie realizujecie i sądząc po opiniach waszych klientów, oni również tak uznają, więc bardzo fajne, myślę, podsumowanie tego wszystkiego, o czym dzisiaj rozmawiałyśmy. Czy jeszcze na koniec może masz jakąś rzecz, którą chciałabyś dodatkowo poruszyć, czy jest jakiś wątek, którego nie zdążyłyśmy zaopiekować sobie podczas tej naszej rozmowy, a ty uważasz, że fajnie byłoby jeszcze o tym dodatkowo opowiedzieć?
Wiesz co, myślę, że jest dużo bardzo wątków, które byśmy mogły poruszać.
Życie.
Przedsiębiorcy jest wielowątkowe życie mamy przedsiębiorcy jest dodatkowo.
Jest kilka warstw, prawda? Życie przedsiębiorcy i rodzica dodatkowo, jeszcze w tak zmiennej branży i jeszcze e-commerce, to tutaj zmiana goni zmianę.
Zmiany gonią zmiany, ale co ciekawe ja personalnie mam takie poczucie, że technologia oprócz tego, że daje dużo dobrego, to daje dużo zagrożeń i dzięki temu też bardzo mocno kontroluje moje córki w kontekście technologii używania i polecam wszystkim kontrolę rodzicielską w telefonach u dzieci, nawet jak już są duże. bo to jest jednak wyraz miłości i troski, a nie niczego złego. Jednak jest między nami przepaść, między naszymi dziećmi, które się już rodzą z tym internetem, z tą technologią, a nami, którzy znamy jeszcze ten analogowy świat. Tu jest taki obowiązek w nas jako rodziców, żeby się po prostu uczyć tego i żeby wnikać w to, co robią dzieci. co one tam tak naprawdę robią, czy one są tam zagrożone czymś. One też się tam gubią i żeby po prostu czuwać nad tym. Ja moich wszystkich znajomych na to uczulam, którzy nie mają nic wspólnego z technologią, z internetem, nie pracują w tym, żeby jednak oni wnikali.
Ja ostatnio słyszałam taką ciekawą rzecz w jednym z podcastów, gdzie rozmawiano o technologii, że jesteśmy takim pokoleniem eksperymentalnym jeśli chodzi o tę technologię, bo my wychowaliśmy się dużo bardziej analogowo, ale nasze dzieci już są totalnie zanurzone w świat cyfrowy. i ta świadomość rodziców na temat zagrożeń jakie istnieją jest bardzo czasami mała, tak jak mówisz, jak się żyje w świecie technologii, to ma się dużo większą świadomość, ale jak się jest poza nią, a dzieci są w nią zanurzone, to ta przepaść pomiędzy tym, co my sobie wyobrażamy, a jaka jest rzeczywistość, faktycznie może być diametralna, a coraz więcej też jest regulacji i coraz więcej jest zmian w tę stronę, by jednak ta technologia nie była tak dostępna dla dzieciaków i są tam fony, jest zakaz social mediów od 16 roku życia w Australii i różne inne przepisy, które zaczynają wchodzić. Jestem bardzo ciekawa, kiedy my się obudzimy z tym, że niekoniecznie dzieciaki, które jeszcze nie mają w pełni rozwiniętej kontroli, którą my mamy jako dorośli. umówmy się, kto z nas nie utonął w rolkach.
Dokładnie.
Kto z nas nie utonął w algorytmach, które są napisane po to, żeby angażować i żeby spędzić w danym miejscu jak najwięcej czasu, a co dopiero mózg, który dopiero się formuje i dopiero osobowość, która się kształtuje, więc to jest niesamowicie ważny wątek, żebyśmy jako dorośli byli dużo bardziej odpowiedzialni w tym zakresie.
Tak, szczególnie w kontekście dzieci. Nie unikniemy tego, że będzie technologia, że my będziemy kierować, no to byłaby też hipokryzja, jak ja bym powiedziała, tworząc rzeczy marketingowo w internecie, że nie banujemy to wszystko, to jest złe. Nie, nie chodzi o to, że jest złe, tylko rzeczywiście musimy nauczyć się regulacji, musimy nauczyć się tego, że dla dziecka to nie jest środowisko odpowiednie, taki samopas. Moja córka trzyletnia mówi na telefon pilot. Ona jakby nie rozróżnia tego, bo ona nie ma Ona nie ma w ogóle kontaktu z telefonem jako urządzeniem, podczas gdy dzieci półtoraroczne potrafią już tam sobie YouTube odpalić itd. Także tutaj warto na to spojrzeć od tej strony. Natomiast z drugiej strony mamy AI i tego wątku nie poruszyłyśmy, a myślę, że byłoby warto, dlatego że bardzo pomaga przedsiębiorcy. dzisiaj i mam dużo znajomych i tak czasami pytam, korzystasz z… nie, albo a czasem zadam czatowi jakieś głupie pytanie, takie żeby się pośmiać. No właśnie, a fajnie byłoby nie sprowadzać internetu do tego TikToka przysłowiowego i tego scrollowania na fejsie, tylko zacząć sobie korzystać też świadomie. Na przykład ja mojej córki też zachęcam do tego, żeby skorzystały z technologii, z tego, co ona im oferuje, że mogą same coś wykreować, a nie tylko brać to, co ktoś narzuca, zabierając im ich uwagę. bardzo mi pomaga w pracy na co dzień i na pewno przedsiębiorcom. I w ogóle ono się pojawia w takich miejscach, w których jestem nawet zaskoczona, że w jakimś tam systemie, z którego korzystałam do tej pory, nagle wyskakuje AI. U was się fajnie sprawdza na przykład taka podstawowa rzecz, czyli tytuły newsletterów. No to jest dla mnie To jest dla mnie genialne, bo ja zawsze miałam problem z tytułami. Tutaj podpowiada trzy tytuły, świetne i zresztą jest parę takich rozwiązań AI, bo są i grafiki, i jakieś teksty.
Warto.
Zawsze jednak swoją intuicję i szczególnie w przypadku marek premium, Miałam rozmowę z moją córką, piętnastoletnią, szesnaście będzie miała w tym roku. Miałam rozmowę z nią i mówiłam do niej, że Elena, czy ja bym mogła wrzucić taki wygenerowany obrazek na Instagrama? Bobasa w kocyku. I ona powiedziała, mama nie, taka marka to jest najgorsze dla ciebie. Dlatego, że premium to jednak zawsze będzie autentyczność. Czyli ten, i konkurencja nasza zrobiła coś takiego, wrzuciła obrazek jakiś tam wygenerowany z jakiejś tam okazji, tam naprawdę pojawiły się bardzo złe opinie, że dlaczego robicie, że to jest sztuczne, czy teraz będziecie taki content rzucać, czyli jednak korzystajmy Ale świadomie.
I w dobrych momentach. Opowiedz mi, zaczęłaś mówić, że ty korzystasz jako przedsiębiorczyni z AI w różnych aspektach. Które z nich byś wymieniła? Które są takie rzeczy top, które polecasz, żeby korzystać?
Bardziej takie rzeczy proste, które warsztat mi dają. Korzystam z warsztatu GPT dużo, bo np. sobie potrzebuję zapytać, mam nowy rynek, powiedzmy te Indie i mam maila napisanego z pytaniem o współpracę, pytam go czy napisałam w dobrym charakterze tego maila, tak jak na ten rynek jest najlepsza kompilacja. Zostaje fajne, różne raporty sobie ściągam, raczej nie robię tak, że piszę gotowe teksty, bo jeszcze go bym musiała trochę nauczyć mojego stylu i ja też lubię pisać. Ale jakieś takie podstawowe rzeczy do napisania najbardziej można oddać. Myślę, że nie ma problemu. Fajnie się sprawdza pod kątem takich opisów z jakimiś słowami kluczowymi, kiedy coś potrzebujemy pod jakieś funkcjonowanie. Są też wyspecjalizowane już systemy płatne, które są już pod SEO.
Tak, wykorzystamy też.
Ale to już jest też bardziej zaawansowane, trzeba wiedzieć co się potrzebuje, no to możemy tak iść głęboko w jakieś naprawdę najdroższe rzeczy.
A za wszystko się płaci też, no nie? Jakby to też jest ważne, że takie narzędzia są.
Warto mieć płatną wersję, bo ilość zapytań, ale też jakość tego płatnego jest o wiele lepsza. Także od tego bym zaczęła, no są różne rzeczy, są na przykład rzeczy jak ktoś nagrywa, no to sami pewnie korzystacie ze sztucznej inteligencji do tego wycinania. Ja bardzo korzystam z, jak jakieś rolki sobie montuję, no to z tych napisów, które automatycznie Cię robią, to są rzeczy, które mi tak niesamowicie zaoszczędziły czas, że to jest po prostu, jak ja kiedyś pamiętam, jak ręcznie w jakimś inszocie sobie wpisywałam słowo po słowie, no to to jest masakra. Tylko, że ja zawsze sprawdzam. Wiem, że wiele firm napisy i wychodzą takie błędy.
Zawsze ta jakość musi być, prawda? Ja też to tak postrzegam, bo my dużo korzystamy też z AI w naszym dziale marketingu i z różnych narzędzi na różny sposób, różne jakby elementy. Natomiast taki double check, bo z jednej strony testowaliśmy kiedyś narzędzie, gdzie wystarczy wpisać parę słów kluczowych i się generuje artykuł. ale mamy wiedzę na ten temat, wytestowaliśmy sobie właśnie w takim obszarze, gdzie my tę wiedzę mamy, no i błędy, zdania, które brzmią niesamowicie generycznie, tego się czytać nie da, no i faktycznie, może i artykuł jest wygenerowany w 15 minut, może i on pod SEO byłby dobry, bo na pewno jest nasycony słowami kluczowymi, ale czy on jest dobry dla użytkownika koniec końców? Niekoniecznie, prawda? A jednak ten użytkownik musimy go mieć z tyłu głowy zawsze. To, co powiedziałaś z wygenerowaną grafiką z Bobasem, czy to pasuje do mojej marki, czy to pasuje do charakteru, jaki my tworzymy, od iluś lat się komunikujemy w określony sposób, czy to jest coś, gdzie my chcemy skręcać. Ta decyzja powinna być świadoma, a nie przypadkowa, bo łatwiej jest zrobić i łatwiej jest wygenerować.
Ale jednak warto korzystać, warto pomyśleć o tym i ułatwiać sobie życie.
Szczególnie w tych aspektach, gdzie możemy sobie więcej czasu poświęcić na pomyślenie o własnych markach, gdzie my chcemy być za rok, dwa i jakie rzeczy rozwijać, aniżeli spędzać czas na tych taskach, które są żmudne i czasochłonne.
Dokładnie.
Super, dziękuję Ci Kasiu bardzo za rozmowę. Bardzo wiele ciekawych wątków dzisiaj poruszyłyśmy i myślę, że kopalnia wiedzy dla osób, które albo prowadzą swój biznes, albo może zastanawiają się, czy prowadzić e-commerce. Opowiedz mi jeszcze na koniec, gdzie Cię można znaleźć i jakich treści po Tobie można się spodziewać, bo jak już kilka razy przewinęłaś, również doradzasz sklepom internetowym i starasz się podpowiadać, nie popełniali błędów, których może niekoniecznie trzeba popełniać na własnej skórze.
Nasz sklep to jest maylily.pl, zapraszam nawet do pooglądania.
Podlinkujemy.
Katarzyna Mitas
Natomiast nie można spotkać się albo na Linkedinie, albo też na mojej stronie nowej, internetowej KasiaMitas.pl. Także jakby ktoś miał jakieś pytania, czy potrzebę uzyskania jakiejś rady, to chętnie się podzielę moimi doświadczeniami.
Już trzynastoletnimi, więc trochę doświadczenie na karmie zostało przybrane.
To trzynaście lat marka, a to jeszcze.
Początki, także… Tak, zebrało się tego jeszcze więcej. Super. Dziękuję Ci bardzo i do usłyszenia następnym razem.
Dziękuję bardzo.
Dzięki za wysłuchanie rozmowy. Kasia dostarczyła Ci mnóstwo inspiracji na temat tego, jak prowadzić swój biznes online i jakie związane są z tym szanse i zagrożenia. Jeżeli jesteś zainteresowany, jak Maylily korzysta z systemu Edron oraz jak w jeden rok zbudowało bazę aż 20 tysięcy subskrybentów, zachęcam Cię do wejścia na podstronę case study na naszej stronie edron.me. i znalezienia Case Study Maylily. Również, aby jeszcze skuteczniej budować swoją bazę subskrybentów, zaglądnij na zakładkę Poradniki i e-booki, gdzie mamy świetny, oparty absolutnie na danych e-book o tym, jak stosować pop-upy i web-layery, by zwiększyć konwersję. Wszystkie linki do tych materiałów, o których wspomniałam, znajdziecie oczywiście w opisie odcinka. Dzięki jeszcze raz za poświęcenie nam godziny swojego czasu i wysłuchanie tego odcinka oraz serdecznie zachęcam Cię do posłuchania kolejnych odcinków oraz tych, które już mamy w naszej bazie. Do usłyszenia. Dziękujemy za wysłuchanie odcinka. Kierunek e-commerce to podcast tworzony przez idron, platformę CRM i marketing automation dla e-commerce. Jeżeli ten odcinek się zainspirował lub dał Ci wiedzę, zostaw swój komentarz, ocenę lub podziel się tym w mediach społecznościowych. Koniecznie sprawdź inne rozmowy. Do usłyszenia.
O prowadzącej
Renata Gajoch-Bielecka
W marketingu pracuje od 2015 roku. Wcześniej szlify zdobywała w sprzedaży. To połączenie pozwala jej spojrzeć na marketing przez pryzmat potrzeb klienta. Stara się łączyć strategiczne podejście do contentu z odpowiednią dawką kreatywności. Obecnie Head of content w edrone. Odpowiedzialna za zespół content marketingowy i wszelkie treści powstające w firmie. Od zawsze zakochana w słowie pisanym. Książkoholiczka z prawdziwego zdarzenia. Kocha gotować a potem spalać, to co ugotuje, na siłowni.