Mikroinfluencerzy i własna pasieka, czyli sukces Miodowej Mydlarni w e-commerce
Gość: Patryk Bołocki, Specjalista ds. marketingu, Miodowa Mydlarnia
Słuchaj lub oglądaj na:
W tym odcinku
✔️Przybliżymy historię biznesu opartego na domowej pasiece i pasji do naturalnych produktów.
✔️ Pokażemy, jak zbudować relację ze swoją społecznością za pomocą newsletterów.
✔️ Zdradzimy, jakie są najważniejsze elementy strategii marketingowej Miodowej Mydlarni.
✔️ Dowiesz się, jak wyróżnić się na konkurencyjnym rynku kosmetyków naturalnych.
✔️ Poznamy kulisy współpracy marki kosmetycznej z mikroinfluencerami
✔️ Odkryjemy, jak Miodowa Mydlarnia edukuje swoich klientów na temat naturalnej pielęgnacji.
Wspomniane w odcinku materiały znajdziesz tutaj:
Case study Miodowa Mydlarnia: https://bit.ly/4i1jvDx
TOP 5 najbardziej dochodowych scenariuszy automatyzacji w 2024: https://www.youtube.com/watch?v=FYhAcrkkutM
Bartosz Fabjański (edrone)
Cześć, to jest podcast kierunek e-commerce. Ja nazywam się Bartek Fabjański, a moim gościem jest dzisiaj Patryk Bołocki, który odpowiada za marketing w Miodowej Mydlarni, czyli szybko rozwijającym się sklepie internetowym, który oferuje kosmetyki naturalne z produktów pochodzenia pszczelego, które pochodzą z własnej pasieki. Cześć Patryk.
Patryk Bołocki (Miodowa Mydlarnia)
Cześć, dzięki wielkie za zaproszenie.
Bartosz Fabjański (edrone)
Dzięki bardzo, że się u nas pojawiłeś. Bardzo mocno mnie zafascynowało właśnie to, że wasze kosmetyki pochodzenia naturalnego, kosmetyki naturalne są tak bardzo naturalne, że na tej drodze do dostawy, do e-commerce przechodzicie wszystkie etapy, ponieważ macie pszczołę. Czy możesz opowiedzieć troszkę o historii sklepu i o tym, jak to wszystko się zaczęło i skąd wzięły się pszczoły?
Patryk Bołocki (Miodowa Mydlarnia)
Firma sama w sobie istnieje dziewięć lat, na przełomie sierpnia i września będzie to dziewięć lat, ale sama historia tworzenia kosmetyków może zacznę w ogóle od samego początku, że założycielami miodowej mydlarni są Urszula i Marek Guszczynowie. Marek przez ponad 25 lat pracował w korporacjach ubezpieczeniowych, był dyrektorem na wysokich stanowiskach właśnie w różnych korporacjach ubezpieczeniowych, a pani Ula była nauczycielką języka angielskiego. Tak naprawdę to Ula stoi za tworzeniem wszystkich receptur i mydeł. Jej historia z kosmetykami sięga aż lat 80, ponieważ wtedy zaczęła na własny użytek tworzyć pierwsze kosmetyki, jakieś domowe mydełka, wiadomo, w sklepach wtedy nie było jakiejś takiej różnorodności, jaka jest teraz, więc robiła naturalne kosmetyki na własną potrzebę. Kolejne kilkanaście lat później urodziła mi się córka, która miała AZS, więc znowu Pani Ula wróciła do tworzenia…
Atopowe zapalenie skóry, tak?
Tak, dokładnie. Wróciła do tworzenia kosmetyków właśnie, żeby pomóc swojemu dziecku i później miała kolejne kilkanaście lat właśnie do okolic tego 2016 roku w którym już Marek zmęczony pracą w korporacji, gdzieś chciał uciec od tego zgiełku, od tego świata liczb, finansów i wszystkiego i po prostu zainteresował się pszczołami. Najpierw przez dwa lata czytał tylko książki, a później postanowił, że teorię trzeba w końcu przyłożyć na praktykę i założył własną pasiekę. Jak wiemy, bądź może słuchacze nie wszyscy wiedzą, pszczoły produkują nie tylko miód, również wosk pszczeli propolis, więc tych składników było bardzo dużo. Więc Pani Ula, widząc tę ilość tego wszystkiego i jak to można wykorzystać, znając też dobrodziejstwa tych składników, postanowiła z powrotem właśnie w wolnych chwilach tworzyć kosmetyki, w szczególności mydła i tak tworzyli w sumie na własny użytek i nie chcieli za bardzo robić z tego żadnej firmy. Ale rozdawali gdzieś znajomym i przyjaciołom te produkty i te osoby były tak zachwycone, że powiedzmy trochę zmusiły ich do tego, żeby założyć tę firmę, więc tak w skrócie powstała Miodowa Mydlarnia. Od tego czasu już produkujemy nie tylko mydła, też skupiamy się na kremach, olejkach, cały czas rozwijamy tę naszą gamę produktów.
Macie całkiem sporo tych produktów, natomiast w dalszym ciągu jesteście sklepem rzemieślniczym, czyli wciąż jest ta pasieka, są pszczoły.
Dokładnie, dokładnie. Większość tych składników pszczeli, właśnie jak miód, propolis, wosk pszczeli mamy z własnej pasieki i wszystko, co jest dostępne na naszej stronie i sprzedajemy, powstaje właśnie u nas w firmie. Tutaj produkujemy, pakujemy, korzystamy właśnie z lokalnych surowców, także staramy się, żeby to, o czym mówimy w marketingu i w social mediach, miało przełożenie, jakby to jest realną rzeczą, że to nie są tylko takie marketingowe claims, że jesteśmy eko. Robimy wszystko sami, tylko naprawdę tak jest.
Rozumiem, właśnie dlatego cieszę się oczywiście, że tak pięknie wspomniałeś Państwa właścicieli, natomiast zaprosiliśmy Ciebie do podcastu, ponieważ zajmujesz się marketingiem tych wszystkich produktów i jak rozumiem, mocno stawiasz na to, żeby podkreślać tę naturalność. Czy łatwo się jest wyróżnić w tym temacie, czy idą za tym jakieś wyzwania? Sporo producentów chce mianować się jakoś naturalnymi i ekologicznymi. Niekoniecznie jest to pewnie zawsze tak bardzo zgodne z prawdą jak u Was.
Tak, jeśli chodzi o tzw. greenwashing to właśnie w dużych firmach często to się stosuje jako właśnie taki w sumie claim marketingowy, czyli powiemy, że coś jest eko, bo po prostu to jest teraz popularne, jeśli chodzi o te niszowe firmy produkujące kosmetyki naturalne, takie jak nasza, to naprawdę jest ciężko się z tym przebić. Może nie ciężko, ale jest takie wyzwanie, nawet w naszym przypadku. Ludzie znają miód, wiedzą, że miód jest dobry, jeśli chodzi o taki produkt spożywczy, że dobrze wpływa na naszą dietę. Ale nie do końca na co dzień mamy styczność z tym, jak działamy w kosmetykach, co to jest propolis, jak działa, jak wosk pszczeli działa, więc tu jest naszym zadaniem po prostu edukować tych naszych klientów i pokazywać im, że naprawdę te składniki są tak wartościowe. Ja przyznam sam, że przed pracą tutaj nie byłem do końca tego świadomy, ale akurat właśnie Marek jest taką osobą, która żyje tym pszczelarstwem i on codziennie…w biurze siedzimy i opowiada nam, że był na pasiece i to i tamto i gdzieś się wytworzy historia na temat tego miodu, więc ja się staram to gdzieś łapać po prostu, takie opowieści później móc to przedstawić.
No tak, bo robić storytelling tak naprawdę.
Tak, więc trzeba edukować naszych odbiorców na temat tych składników, no bo często jest też takie przekonanie, że te produkty naturalne są dobre, ale może mają krótszą datę przydatności, może nie są tak silne w działaniu, może nie mają tak intensywnego zapachu, więc często klienci tacy mniej świadomi wolą wybrać coś, co jest znane, jakieś takie mocne składniki syntetyczne, bo wiedzą, że gdzieś tam coś działa, ale nie wiedzą, że natura oferuje to samo i jest dużo często łagodniejsze np. dla cery.
Dobra, to bardzo się cieszę, że stawiacie na taką edukację, ponieważ ona jest częścią budowania relacji z klientem i my to zawsze polecamy sklepom internetowym, aczkolwiek to nie jest w każdym przypadku tak samo łatwe i oczywiste, bo nie każda paleta produktów czy nie każda branża wiąże się faktycznie z aż taką ciekawą i nie do końca powszechną wiedzą. Natomiast zapytam cię wprost, jak edukujecie, jak do tego podchodzicie?
Głównie staramy się, żeby nasz content gdzieś w social mediach, zarówno blog firmowy na naszej stronie, emanował tymi treściami. Takim najprostszym przykładem, który gdzieś wdrożyliśmy, z tego co pamiętam, we wrześniu zeszłego roku, to jest kampania „Poznaj mnie’. Czyli wybieramy jeden produkt. Najczęściej bardzo często skupiamy się na produktach, które mają propolis, bo ja uważam, że to jest naprawdę świetny składnik zarówno jeśli chodzi o dietę, jeśli chodzi o kosmetyki, więc jeśli ktoś słucha teraz tego podcastu i nie zna tego składnika, to zachęcam do zapoznania się. Więc stworzyliśmy taką akcję „Poznaj mnie”, która polega, że przez cały miesiąc na naszych social mediach, również e-mail marketingu i też przez reelsy czy jakieś wideo staramy się opowiedzieć o tym produkcie, czyli po prostu rozkładamy go na czynniki pierwsze. Dlaczego to jest główny składnik, kto robi, jak działa i jak można go zastosować do swojej takiej, można powiedzieć, rutyny pielęgnacyjnej, więc staramy się po prostu nie tylko rzucać takie hasła reklamowe, że to pomoże Ci na to, na tamto, tylko jakby pokazać, dlaczego tak jest i skąd też ten składnik się bierze, że propolis jest zarówno budulcem w ulu pszczelim, ale też może świetnie działać właśnie na skórę. I widzimy po kolejnych miesiącach, po kolejnych produktach, że naprawdę to zainteresowanie tymi konkretnymi produktami zwiększa się. Widzimy to w analityce, że naprawdę ludzie często chętnie o tym czytają i się tym interesują, doszukują. Często ja się tak staram, że najczęściej zadawane pytanie przez klientów, jakie są, to właśnie wyjść z tą odpowiedzią czasami zawczasu, jeśli jesteśmy w stanie jako osoba trochę wejść w rolę osoby, że dobrze zainteresowałem się firmą, ale nie do końca wiem, co to jest ten propolis, więc pierwsze moje pytanie będzie: co to jest, jak zadziała, czemu jest taki dobry, więc łapiemy te pytania i już stawiamy jakby taką gotową odpowiedź, że klient zada sobie to pytanie i od razu też może mieć odpowiedź tu i teraz, czy to w opisie, czy to wpisie blogowym, czy właśnie w jakimś poście, więc staramy się to edukować klienta.
Zapytam cię zaraz, czy możesz powiedzieć o jakichś takich typowych obiekcjach klienta głównych, które musicie pokonywać, ale podzielę się jednocześnie swoją, taką spamiętaną sprzed naprawdę ćwierćwiecza, kiedy po raz pierwszy miałem kontakt z maścią propolisową. Pamiętam, że po pewnym czasie, kiedy się dowiedziałem na ile rzeczy, można ją stosować, maść propolisową akurat, to pamiętam, że miałem taką myśl, że to nie kosztuje milionów monet, można stosować do wszystkiego. W ogóle takie dobrodziejstwo, wiesz, jest takie jakieś przyzwyczajenie, że bardzo często coś jest tak mocno marketingowo rozkręcone, że trudno potem uwierzyć, że coś pochodzącego z natury może być bardzo skuteczne, a wcale nie musi być straszliwie drogie. Ale to ja. A powiedz, czy Wy macie jakieś takie obiekcje klientów, które właśnie staracie się zbijać?
Najczęstsze obiekcje klientów to, chyba że znają już pewne produkty, kremy i ich pierwsze pytanie będzie, dlaczego miałbym, miałbym, miałabym wybrać Wasz, a nie ten, który używam. I to po prostu wtedy… Najczęściej to jest wywiad. My też często takie porady, można powiedzieć, często jak klienci do nas piszą właśnie na social mediach, to my pomagamy w wyborze, bo tu też duży taki problem e-commerce, może największy, szczególnie kosmetycznego, jest to, że tego produktu nie można dotknąć. My co prawda współpracujemy z małymi ekologicznymi sklepami praktycznie w całej Polsce, jesteśmy może w kilkudziesięciu, jak nie kilkuset miejscach w Polsce. Ale jednak jak ktoś nie zna tych sklepików, nie jest klientem tego sklepiku, a nas poznaje przed internet, no to super, widzi piękne zdjęcia, czyta super opisy, zachwalamy, czego to te kremy i produkty nie robią, ale on nie ma tej takiej, nie może dotknąć, powąchać, zobaczyć, więc tu często właśnie ta edukacja na to wychodzi i też taki wywiad z klientem, jeśli mamy taką możliwość, on do nas napisze, to po prostu podpytać, co stosuje, czy ma może jakieś problemy skórne, właśnie jak to atopowe zapalenie skóry, bo wtedy możemy lepiej dopasować produkt, w sensie nakierować na odpowiedni produkt, żeby nie mówić o, to proszę kupić masło do ciała i do twarzy, bo działa u wszystkich. Działa u wszystkich, ale kogoś może np. nie wiem, uczulać olejek zapachowy czy coś. My też tego nie kierujemy, że jeśli chodzi o propolis, który ja tak zachwalam, to on również może uczulać. Jeśli ktoś ma uczulenie właśnie na propolis, no to mu nie pomoże, więc my to też informujemy, że jeśli stosuje pan, pani jakąś rzecz z propolisem, proszę przetestować na małym kawałku skóry, żeby po prostu sprawdzić. My nie mówimy, że to jest remedium na wszystko i za przeproszeniem płynne złoto, że się wysmarujemy, będziemy piękni, bo każdy reaguje inaczej. Więc właśnie u nas jest to największym problemem właśnie przełamać tę barierę, że nie można dotknąć produktu. I tu świetnie, jeśli chodzi już o marketingową część, sprawdzają się zarówno opinie, jak i współpraca z mikroinfluencerami, bo to jest takie trochę okno na świat, że jeśli widzimy osobę, która testowała i osoba co prawda jest związana z marką, no bo współprace są oznaczone, jeśli z kim współpracujemy, to wtedy ci influencerzy świetnie się, świetnie się sprawdzają, bo to oni swoimi słowami mówią, mówią o swoich odczuciach. Też my jesteśmy taką firmą, że może to zabrzmi trochę tak, szukam dobrego słowa, buńczucznie, ale my nie narzucamy influencerom co mają mówić. My po prostu wysyłamy produkt i mówimy, jakie będą twoje odczucia, takie nam, takie napisz, bo nawet jeśli coś będzie złe, znaczy złe w może nie, że złe, ale jeśli coś zareaguje Twoja skóra inaczej, to też jest dobre po prostu powiedzenie, że jeśli masz taki i taki problem, to do tego nie stosuj. Tak samo recenzje, że ludzie gdzieś potwierdzają, że te produkty działają, więc łatwiej jest osobie, która nie ma styczności z tym produktem i nie może go dotknąć, łatwiej jest po prostu podjąć decyzję, czy to jest produkt dla niej.
To się odnosi też do budowania zaufania do marki i można to też odnieść do tego, do tej obiekcji, o której mówiłem, że na wszystko to jest dobre, a tutaj macie taką pełną paletę szczerość, autentyczność i łatwo wtedy klienta przekonać, że to nie jest tylko i wyłącznie reklama, tylko to jest legitne i prawilne, mówiąc kolokwialnie. To bardzo ciekawe jest, że wspomniałeś o mikroinfluencerach, bo jak zapytałem, jak edukujecie, to wymieniłeś najbardziej blog, tak, social media, posty edukacyjne, pewnie całe serie czy produktowe. Współpracę z mikroinfluencerami. W jaki sposób w ogóle to zaczęliście robić? Wydaje mi się, jeżeli możesz się tym podzielić oczywiście, że to jest takie dosyć nieoczywiste. Nie rozmawiałem jeszcze o tym z nikim w podcaście, a być może ktoś się zainspiruje. Jak podejść do współpracy z mikroinfluencerami? Kiedy warto?
Tutaj nie będę ukrywał, że współpracy z mikroinfluencerami też wynikły po części z tego, że my nie jesteśmy wielką firmą i budżetów marketingowych nie mamy jakichś wielkich, więc zdecydowaliśmy się po prostu wybierać osoby takie, które gdzieś działają w tej tematyce, czy to kosmetyków, czy natury, czy pszczelarstwa. I po prostu też wychodzi z nimi, z takimi propozycjami. My również dostajemy masę propozycji, ale często są to osoby, które po prostu chcą coś przetestować, a niekoniecznie wpisują się w naszą grupę docelową. Czyli wiemy, że ta osoba przetestuje, ale to nie będzie ten przekaz, który my chcemy widzieć. Więc szukamy takich influencerów, którzy po prostu nie są duzi. Też już nie chodzi o te pieniądze, tylko zauważyłem, że mali influencerzy mają nawet nie teoretycznie, w praktyce mają większą taką moc sprawczą np. budowanie opinii niż duzi.
Tylko pod warunkiem, że są wyspecjalizowani właśnie, nie?
Tak, tak. Jeśli mają swój niszę, w której działają i mają tę rolę eksperta i ludzie wiedzą, że ta osoba na przykład recenzuje kosmetyki, ale robi to rzetelnie, że jak coś jej się nie podoba, to powie, że jej się coś nie podoba i sama to stosuje, oni to widzą na jakichś filmikach czy coś, to takiej osobie naprawdę ufają, bo dużo nazwiska fajnie wyglądają. No ktoś tam wspomnimy, o widziałeś, tamta osoba reklamuje to i to i na tym tak naprawdę się kończy, ale jeśli jesteśmy w tej w dziedzinie naturalnych kosmetyków i mamy osobę, która wiemy, że testuje je, sprawdza, to nam jest łatwiej jej po części też zaufać jako klientom, ale też wiemy, że to jest realny przekaz, że to, co ta osoba mówi, tego możemy się spodziewać. Właśnie coś takiego przeprowadziliśmy, w grudniu wprowadzaliśmy nową serię kosmetyków dla dzieci. Można powiedzieć pełną gamę czterech produktów takich komplementarnych, żel, dwa kremy, jeden na zimę, jeden nawilżający i oliwkę. I właśnie szukaliśmy takich influencerów, które mają ten kontent właśnie rodzicielski i też to chodziło o to, żeby trochę powiedziały o nas na swoich profilach i ludzie interesujący się z tą tematyką zobaczyli, ale też to był taki pierwszy feedback jeszcze przed klientami, jak te produkty się sprawdzają. I naprawdę to nawet moje oczekiwania przebiło reakcja na te produkty, bo naprawdę wyszły świetnie. My widzieliśmy, że to jest świetny produkt, bo nad każdym produktem pracujemy miesiącami. Mamy taki mały magazynek, to tam próbek danego kremu to jest po 20, tylko daty pozmieniane, bo tu się zmieni taki składnik, tu taki, tu jakieś badania. Więc my naprawdę długo nad tym pracowaliśmy, ale po prostu te kobiety, mamy, doceniły ten produkt, więc to już dla nas był pierwszy feedback przed włączeniem do sprzedaży, że to jest naprawdę fajny produkt. No i też ich słowa mają większą wartość jako właśnie matki i osoby, które to, powiedzmy, przetestowały, niż że my napiszemy, że to jest najlepszy krem dla dzieci.
Czy tę bazę mikroinfluencerów, z którymi współpracujecie, budowaliście sukcesywnie, czy raczej jednorazowo spróbowaliście wytypować listę kilkunastu, kilkudziesięciu i uderzyć równolegle?
To bardziej dziś sukcesywnie, to jest bardziej tak, że my sami obserwujemy tutaj w firmie różne osoby i śledzimy gdzieś te trendy czy kosmetyczne, czy jakieś właśnie pszczele i często sami znajdujemy te osoby. Wiadomo, też niektóre osoby z nami się kontaktują i po prostu widzimy wow, że to jest kontent dopasowany do nas i widać, że ta osoba naprawdę jest zainteresowana przedstawieniem naszych produktów i też poznaniem sama sobie, ale najczęściej to jest tak, że po prostu my obserwując jakieś osoby na różnych platformach społecznościowych, widzimy, że jest osoba, która tworzy kontent pszczelarski, że naprawdę tym żyje, że się zna, że też wyznaje takie nasze wartości. I wtedy po prostu do takiej osoby kolokwialnie mówiąc, uderzamy i dogadujemy jakąś tam współpracę i naprawdę najczęściej to wychodzi, bo i te osoby są zadowolone, że jest firma, która chce ich wesprzeć i po prostu mamy wspólne wartości i to są takie bardziej już nawet nie współpracy, tylko partnerstwa. Często gdzieś z tymi osobami cały czas mamy kontakt i nawet pytamy w wiadomościach prywatnych, że jak ten produkt, jak tamten produkt, dorzucamy jakieś próbki, takie powiedzmy testowe, też mieć ten feedback, no bo dla nas to jest najważniejsze.
Rozumiem. Nie byłbym sobą, gdybym w tym wszystkim, wiesz, jeżeli chodzi o edukowanie klientów, nie zapytał o newslettery. Robicie newslettery?
Robimy, robimy. Do edrone dołączyliśmy właśnie we wrześniu 2023 roku, więc cały ten 2024 mamy przegląd i naprawdę widzimy, że te newslettery działają, że ludzie chętnie zapisują się do bazy. Nie zawsze dla samego kodu rabatowego, który wiadomo, oferujemy za zapisanie się do bazy, no i stricte z takich maili automatyzacyjnych, one mają największą ilość otwarć i jakby realizacji zamówień, ale też ludzie doceniają to, że są w takiej trochę zamkniętej społeczności, którą my naprawdę tych swoich subskrybentów…dbamy o nich, to jest taka, no ja trochę to nazywam czasami fanklubem, bo wiemy, że to są ludzie, którzy naprawdę się interesują tymi tematami, są bliscy naszej firmy pod właśnie względem tych wartości, które wspomniałem i po prostu wynagradzamy ich, czy to ekstra akcjami, ekstra konkursami, tam również dajemy content taki edukacyjny właśnie na temat tych produktów “Poznaj mnie”. Więc widzimy naprawdę, że w zeszłym roku ta baza bardzo mocno nam się rozbudowała i widzimy też pozytywny odzew od osób, które są w tej bazie.
Ok, świetnie. Tak właśnie sobie pomyślałem, że jeżeli chodzi o takie cele, newslettery się jak najbardziej nadają, a powiedz mi czy robicie takie typowe kampanie newsletterowe edukacyjne, niekoniecznie transakcyjne, automatyzacyjne?
Tak, staramy się, bo to jest fajne połączenie, gdzie w dzisiejszych czasach wszyscy jesteśmy zasypywani mailami typowo promocyjnymi, każdy z nas pewnie dziennie dostaje takich z 5-10, bo na różnych stronach kupujemy produkty do różnych newsletterów, jesteśmy zapisani, więc my staramy się informować o tych najważniejszych promocjach. Często też dajemy informacje z wyprzedzeniem, czyli u nas często te największe promocje w ciągu roku, np. tak było z Black Friday i z walentynkami, który jest u nas też takim okresem bardzo dobrym sprzedażowo. Często dajemy z 2-3 dni wcześniej informacje właśnie subskrybentom i też dajemy im np. dodatkowy kod. My wiemy, że to są osoby, które są blisko naszej firmy, też często się z nimi kontaktujemy, bo nawet jakiś czas temu robiliśmy taką akcję, że do kilkunastu naszych takich najczęstszych klientów po prostu zadzwoniliśmy z takim wywiadem. Nic za bardzo nie chcieliśmy im oferować w sensie takim sprzedawać, tylko naprawdę chcieliśmy poznać ich opinię o naszej firmie, bo często ja to powtarzam w biurze, że my siedzimy tutaj w tym jednym budynku i mamy trochę taką zamkniętą perspektywę, że właśnie trzeba wyjść na zewnątrz i zobaczyć co ci klienci myślą, czego potrzebują, jakie są ich bolączki, co im się podobało, co im się nie podobało, więc też zrobiliśmy taką akcję, że po prostu do takich najlepszych klientów, ale nie zawsze pod względem wydanych pieniędzy, ale też po prostu częstotliwość zakupów czy długość gdzieś tam bycia z nami. Po prostu zadzwoniliśmy, żeby zapoznać się z ich potrzebami. A wracając właśnie do tego e-mail marketingu, to staramy się edukować, bo widzimy, że te edukacyjne materiały mają lepszy odbiór, lepszą klikalność, no ale też jeśli chcemy, wiadomo, sprzedawać, no to w okresie tych promocji, no to wtedy taki mailing typowo promocyjny robi więcej zamówień w krótszym czasie. Więc to jest takie umiejętne żonglowanie, że dawanie ludziom tej wartości wiedzy na temat właśnie tych produktów Czeli czy naszej firmy, ale też zachęcanie, że słuchajcie, jest jakaś duża promocja, wiemy, że jesteście stałymi klientami, więc możecie skorzystać. Tu jeszcze coś dodatkowo macie za to, że jesteście w tej gronie subskrybentów.
OK, czyli budujecie relacje, angażujecie klientów. Doceniacie ich w ten sposób, że staracie się rzeczywiście pewne ekskluzywne, wyłączne korzyści zaproponować subskrybującym. Nawet wspomniałeś chyba o dodatkowych kodach rabatowych. Tak. To też fajne, bo jakoś to gra z polityką cenową, że nie rozdajesz na prawo, lewo czy trochę na oślep. Bo wiadomo, że jeżeli jest coś tak dosyć jednolicie rozdawane, to jest po prostu wliczone w cenę i nie jest to jakaś wielka zniżka, ale doceniacie sobie te osoby, które są z wami. A macie program lojalnościowy?
Mamy, jak najbardziej mamy programy lojalnościowe. W programie lojalnościowym są zbierane punkty zarówno za zakupy, ale też za można powiedzieć, interakcję z marką, czyli za wystawione opinie, za recenzje na stronie, za jakieś interakcje. Po prostu wyróżniamy punktami i później te punkty można sobie właśnie wykorzystać czy to na rabat podczas zakupów, czy czasami wychodzi jakiś produkt, jako taki gratis, więc to też staramy się lojalizować tych klientów. I muszę przyznać, że są niektórzy klienci, którzy naprawdę mają tych punktów masę. To czasami się dziwimy, że jak wpada takie zamówienie na ponad 1000 czy nawet 2000, to wiemy, że tych punktów będzie, ale ludzie po prostu kupują. Widzimy, no u nas też nie będą prawa, że biznes jest też mocno sezonowy. U nas sezon świąteczny to jest naprawdę zawrót głowy, to jest po prostu, że cała firma wtedy jest, że tak powiem, kolokwialnie na baczność, no bo naprawdę tego idzie dużo. Więc tak.
A ile osób liczy firma w tej chwili?
Firma teraz ma razem z właścicielami 11 osób, więc to nie jest jakaś potężna firma.
Ja przyznam szczerze, to ja się trochę wręcz gubię, bo ja widzę Waszą stronę, widzę ile macie produktów, mówisz o tym, że cyzelujecie te składy 11 osób. Patryk jak? Jak to jest możliwe?
Dobra organizacja pracy, zarówno po tej stronie marketingu, jak i SEO, czy tam stron ogólnie tych rzeczy internetowych, to tutaj mamy świetną organizację pracy i naprawdę czasami pomysłami wyprzedzamy właśnie te moce przerobowe, ale staramy się gdzieś to wszystko wdrażać i łapać, ale też dobra organizacja pracy po stronie właśnie produkcji, pakowania to naprawdę działamy sprawnie, więc ciężko nas, że tak powiem, wybić z równowagi, aczkolwiek święta bywa naprawdę hardkorowo.
No bo to jeszcze po raz kolejny podkreśla, jak bardzo rzemieślniczą firmą jesteście, rzemieślniczym sklepem.
Dosłownie każdy balsam, nawet nasze masło jest robione ręcznie. Często przez tą jedną, tę samą osobę, bo gdzieś tutaj osoby na produkcji mają po prostu podział. Robią jakieś tam konkretne produkty, żeby nie było tak, że każdy robi wszystko i się dzielą. Tylko jest osoba od mydeł, od maseł, więc mniej więcej tam się dzielą, więc zarówno masło jest robione ręcznie, wylewane jest ręcznie, nie przez żadne maszyny, oklejane ręcznie i później wszystko to właśnie pakujemy i wysyłamy.
Pewnie spotkacie się wkrótce, a może już je spotkaliście, z pewnymi wyzwaniami dotyczącymi skalowania. Wiadomo, skoro e-commerce to chcemy rosnąć, to niekoniecznie przebiega linearnie, czyli liniowo, po polsku mówiąc. Czy postrzegacie już jakieś takie progi i ściany, do których dobijacie wyzwania?
To na pewno. Po ostatnim właśnie tym okresie świątecznym widzę, że w tym roku trzeba będzie jednak chyba zespół trochę powiększyć, no bo mamy jakieś ambitne cele. Też mocno zaczęliśmy pracować nad SEO, osobą, która robi też świetną roboty i to, co tutaj mogę w sumie powiedzieć, że to osoba nazywa się Marcin, więc go tutaj pozdrowię, bo pewnie będzie słuchał. No to też co, on jakby doniósł taką swoją cegiełkę do firmy i naprawdę przez ostatnie miesiące super gdzieś poprawił takie najważniejsze rzeczy i też mamy plan długofalowy, żeby to robić, więc po prostu zdajemy sobie sprawę, że przyjdzie taki dzień, będzie trzeba ten zespół powiększyć, bo też takie jest trochę celne, bo chcemy być manufakturą, chcemy robić to ręcznie, ale też mamy świadomość, że jeśli nie będziemy się rozwijać, to w tym biznesie, że tak powiem, zaginiemy, bo był okres taki… dwa, trzy lata temu, gdzie dużo takich małych manufaktur, sklepików ekologicznych po prostu poupadało, więc my na chwilę obecną jesteśmy wdzięczni, że dalej jesteśmy na rynku i się rozwijamy z roku na rok i chcemy po prostu iść dalej. Wiadomo, jak to w biznesie, trzeba czasem dokonać jakichś inwestycji, powiększyć zespół, żeby to dalej rosło w takim fajnym tempie.
Popraw mnie, jeżeli się mylę, Powiększenie zespołu zawsze jest wyzwaniem, natomiast jeżeli macie 11-osobowy zespół, który w ten sposób dowozi, to oznacza, że jesteście bardzo dobrze dobrani i zgrani. I to chyba stanowi kolejne wyzwanie, jeżeli chodzi o dokooptowanie kogokolwiek, bo oprócz tego, zabezpieczyć dla tej osoby po prostu finansowanie jej stanowiska pracy itd., to w stuosobowej firmie jedna osoba, która przyjdzie i nie do końca pasuje, to ona się gdzieś tam po prostu wklei, między wierszami się przemknie. Natomiast czy dobrze myślę, że pod tym kątem też to będzie dla Was jakieś wyzwanie, że musicie po prostu znaleźć kogoś, kto dołączy do ekipy na wszystkich polach i poziomach.
Dokładnie, dokładnie. To jest bardzo trafna uwaga. Nie będzie takim zbytnym chwaleniem się, kiedy powiem, że naprawdę jesteśmy tu super zgrani i naprawdę już mam jakieś tam, powiedzmy, dość spore doświadczenie właśnie w pracy w różnych biznesach, bo też pracowałem w branży motoryzacyjnej i w innych branżach, też w marketingu w agencji pracowałem, więc naprawdę tu wszystko chodzi jak w zegarku, że tak powiem. I to jak najbardziej, to będzie kolejny problem, gdzieś dobranie odpowiednich osób i też znalezienie momentu, w którym już możemy daną osobę jakby zatrudnić i ona będzie miała co robić, ale też w momencie takim, kiedy nie będzie to już taką koniecznością, więc musimy trochę wyprzedać fakty, żeby po prostu nie doprowadzić do sytuacji, gdzie już nie wyrabiamy na zakrętach i wtedy na szybko staramy się kogoś szukać. Więc to też właśnie, tak jak wspomniałeś, to jest takie wyzwanie znalezienie tego momentu, że dobra, już trzeba się rozwijać, już trzeba ten biznes skalować, bo zaraz będzie moment, w którym Możemy pewnych tematów nie dowieźć, a nie taka jest tego cel, tak?
Tak. Wezmę Cię jeszcze troszeczkę pod włos, nawiązując do tego, co powiedziałeś, bo mówisz, że wszystko chodzi jak w zegarku i pomyślałem sobie, że w wypadku małych i średnich sklepów internetowych, których jest w Polsce bardzo dużo, często wyobrażam sobie, że trudno jest poustawiać wszystko, żeby chodziło tak jak w zegarku, ponieważ kompetencje dotyczące ustawiania procesów przychodzą z czasem. Czy wydaje Ci się, że to, że jak wspomniałeś wcześniej, Pan Marek miał takie duże doświadczenie na stanowiskach korporacyjnych, kierowniczych, to stoi troszeczkę za tym, czy raczej jest to po prostu zasługa zespołu?
Na pewno, na pewno to bardzo dużo za tym stoi. Tu można powiedzieć, że właśnie Marek z Ulą podzielili się taką rolą, że Ula jest tym takim technologiem. Ona po prostu w świecie kosmetyków, to jest jej świat, ona w tym się czuje świetnie i naprawdę większość, i faktycznie produkty to jest jej zasługa. Wszystkie receptury, wszystkie jakieś badania, ona w tym po prostu siedzi, też jak czasami przychodzi, nam opowiada, to po prostu otwieramy oczy ze zdziwienia, jak to tak naprawdę wygląda, bo po części widzimy gdzieś ten proces i końcowy produkt, ale nie wiemy ile czasu, ile pracy stoi w ogóle, zanim ten produkt powstanie, bo co innego połączyć składniki ze sobą, a co innego na początku dobrać w takiej proporcji, żeby to właśnie miało taki efekt. A z drugiej strony właśnie Marek, zapewne też przez swoje doświadczenie biznesowe, no to stroną biznesową i zarządzaniem ludzi też świetnie sobie radzi i tutaj zarządza odpowiednio też. Wiadomo, chodzi wszystko jak w zegarku, powiedziałem kolokwialnie, ale też zdarzają się jakieś konflikty, jakieś różne rzeczy, wiadomo tak jak w każdej firmie, więc to też jego rola, żeby po prostu to w odpowiednim czasie rozbrajać, odpowiednio tym zarządzać i na razie przynosi to super efekty.
Rozumiem. Dopytywałem o to między innymi dlatego, że nie wszyscy prowadzą sklep internetowy z takim doświadczeniem i wyobrażam sobie, że często jest tak, że jest dużo freestyle na początku i potem jest ten taki moment przy skalowaniu i przy wzroście, kiedy ten freestyle przestaje być opłacalny i adekwatny, że korzyści czy zyski z tej elastyczności i działania ad-hoc zaczynają się zamieniać w ryzyka. Ale warto się tym zająć, nie odkładać tego na później, planowaniu jest naprawdę potęga.
Tu właśnie nawiązując do Twojej wypowiedzi, to taka sytuacja, może już jesteśmy mądrzejsi o te doświadczenia, bo taka sytuacja miała dokładnie miejsce z marketingiem, że przez pierwsze sześć lat firma rozwijała się z roku na rok bez tak naprawdę marketingu, bez jakichś adsów, bez systemu właśnie do e-mail marketingu, jakieś tam po prostu podstawowe social media, bo produkt był tak…wtedy na rynku, to akurat moje zdanie, bo ja wtedy gdzieś tutaj się tym nie zajmowałem, był na tyle nowy i właśnie przyszła ta fala na te rzeczy ekologiczne, że po prostu samymi recenzjami i poleceniami od znajomych się firma rozwijała. No nie skłamię, ja mówię, ja zawsze jestem bardzo szczery i po prostu zostało to gdzieś w pewnym momencie zaniedbane przez te sześć lat, że nie było tej pracy takiej, dobrze, jest okej, ale pracujmy już, bo koniunktura biznesowa się zmienia. Prosty przykład, mieliśmy COVID-a, nikt się tego nie spodziewał, a wszystkich to dotknęło, każdej branży, zarówno tutaj kosmetycznej, jak i innych. Więc tak samo było z marketingiem, że nie było potrzeby robienia, ale kiedy już przyszła ta potrzeba, to już było trochę za późno i trzeba było pewne rzeczy nadrabiać. I tutaj może mogę trochę ujawnić z naszej pierwszej rozmowy, że powiedziałeś, że miodowa mydlarnia ma lepszy produkt niż marketing i właśnie to jest wypadkowo, bo nad produktem było opracowane latami. Te produkty są rozwijane przez 9 lat. A tak jak powiedziałem, to doświadczenie z produkcji kosmetyków sięga w ogóle dekad do tyłu, a z marketingiem właśnie było tak, że w pewnym momencie jest dana sytuacja, no i trzeba trochę nadgonić i gdzieś wejść na wyższy poziom.
Powiedz mi, tak zapytam po prostu, co sądzisz o automatyzacjach marketingowych, o marketing automation. Robicie, nie robicie, robicie. Wiem, że robicie, bo macie edrone.
Tak, tak. Robimy i można powiedzieć, że na początku podchodziliśmy do tego sceptycznie, bo nie chcielibyśmy być kolejną firmą, która będzie zastosowywała klientów mailami cały czas, ale pracując nad tym też, no tu muszę pochwalić wdrożenie akurat jeśli chodzi edrone, to broń Boże tego nie uzgadnialiśmy przed podcastem, no ale tu muszę wspomnieć, że takie na początku prowadzenie za rękę dużo dało, wyjaśnienie pewnych rzeczy, odpowiednie wdrożenie. Nam ułatwiło to, że my wiedzieliśmy, aha, takie działania możemy podjąć, możemy robić takie i takie rzeczy, tak możemy je analizować. Mnie na przykład osobiście, ja mam duszę takiego analityka ogólnie, we wszystkim, a szczególnie w marketingu, w którym pracuję, że uwielbiam liczby, więc mnie zadziwiło po prostu rozbudowanie tych raportów. Ile rzeczy można wyciągnąć, jak głęboko można się dogrzebać, ale wiadomo, że same suche dane zupełnie nic nie dają. Zawsze za tym musi iść jakieś działanie i wykorzystanie tych danych, bo to, że my sobie zobaczymy, że o, tu fajnie nam się wysyła mailing i nic z tym nie zrobimy, to nic nam nie da, musimy analizować. My też analizujemy te działania, po prostu widzimy, które scenariusze działają lepiej, które gorzej, co możemy poprawić, co możemy dodać i staramy się aktywnie tym zarządzać, więc tak zarówno jak newslettery nam dobrze szły przez ostatni rok, to również ta automatyzacja naprawdę wywarła na nas ogromne wrażenie.
A co jest Waszym złotem, jeżeli chodzi o scenariusz automatyzacji?
Wiadomo, tak jak wspomniałem, najlepszym jest ten zapis do newslettera, ale tak jak mówię, to jest taka korzyść tu i teraz i często klienci temu są, ale drugim w naszej kolejności jest przeglądane produkty. Czyli często ludzie, którzy przeglądają produkty, interesują się, oglądają te produkty, ale z jakiegoś powodu nie dokonują zakupu, to my wysyłamy im po prostu taką przypominajkę, No wiadomo, często jak człowiek szuka jakichś rzeczy albo jest coś dla niego nowego, np. kosmetyki naturalnej, nigdy nie słyszał o tym propolisie, no to gdzieś szukając może, powiedzmy, zawędrować na różne strony, być na naszej, być na innej, tu gdzieś jakiś artykuł przeczytać i po prostu u nas świetnie to działa takie przypomnienie, że interesowałeś się tym produktem, jakaś delikatna zachęta i to u nas się sprawdza i drugą rzeczą taką w kolejności są też porzucone koszyki, czyli ludzie, którzy dodają rzeczy do koszyka to też fajnie to przypomnieć, bo też z jakiegoś powodu użytkownik nie dokonał tego zakupu i nawet mnie osobiście, gdy się tam kiedyś analizowałem, zdziwiło bardziej, że te przeglądane produkty, gdzie klient po prostu i zainteresował się nim, lepiej działają niż porzucone koszyki, bo porzucone koszyki to już jest, już jeden krok powiedzmy do takiego większego zainteresowania, ale jednak te przeglądane produkty jakoś lepiej działa, działa taka przypominajka, to cię zainteresowało. Może masz jakieś dodatkowe pytania, czy tutaj jest zachęta, że hej to przeglądałeś. Zachęta do właśnie dokonania transakcji.
I powiedziałeś również, że na bieżąco dokonujecie pewnego rodzaju testowania i weryfikacji. Macie na to jakiś system, czy to po prostu się dzieje, wychodzi w praniu?
To bardziej wychodzi w praniu. Tutaj ja w większości zarządzam tymi wszystkimi działaniami marketingowymi, więc jesteśmy też małą firmą, więc wiele rzeczy się dzieje. Staram się po prostu regularnie cały czas siadać do wszystkich systemów i analizować, więc po prostu mam sobie wyznaczony czas, gdzie siadam i, tak jak wcześniej wspomniałem, analizuję, jakie scenariusze są, jakie możemy dołączyć, jak się sprawdzają, jak nasze newslettery, co się lepiej klika, więc gdzieś cały czas na bieżąco staramy się wychodzić właśnie naprzeciw tym oczekiwaniom klientów, to, co im najbardziej pasuje.
Chciałbym podsumowująco zadać takie pytanie, co jest najważniejsze w przypadku takiego biznesu, ale mam wrażenie, że to mocno wybrzmiało, że dobre planowanie i poukładanie jest chyba bardzo ważne.
Tak, tak. Strategia, szczególnie w małych biznesach i w dużych, jest najważniejsza, czyli mieć taką mapę, co robimy, jakie są nasze wartości, po prostu to przekazywać. Czasy takich, że tak powiem, kolokwialnie chamskich reklam moim zdaniem się skończyły, bo ludzie są, a szczególnie w naszym, w naszej branży ludzie są niezwykle świadomi, więc takie marketingowe, klejmy, które nie mają potwierdzenia w rzeczywistości, szybko wyjdą i szybko stracimy jakby na tej reputacji, a dla nas ta wartość i opinia o naszej firmie jest najważniejsza, no bo wiemy, że dzięki temu ludzie nam ufają, bo tak jak wspomniałem, no sprzedawcy internetowo kosmetyki nie jesteśmy drogerią, gdzie można przyjść, powąchać, porozmawiać z panią konsultantką, tylko musimy tych klientów edukować i wychodzić naprzeciw ich oczekiwaniom. Tak jak były kosmetyki dla dzieci, o których wspomniałem, to po części też wyszło od naszych klientów, że oni często zadawali nam pytanie, no mam to wasze mydełko, krem, ale czy mogę używać też przy pielęgnacji mojego dziecka. No i my w większości sytuacji odpowiedzieliśmy, że tak, no bo te składy są naturalne, są dobre, no ale jednak kosmetyki dla dzieci wiążą się również z badaniami i ten napis, że bezpieczna od trzeciego miesiąca życia nie można sobie napisać ot, tak, tylko one muszą przejść rygorystyczne badania, więc my wiedzieliśmy, To jest to, czego klienci szukają i chcemy im to po prostu dać w takiej formie, w jakiej potrzebują, że potrzebują też pielęgnacji dla dziecka, bo sami stosują, ale boją się z pewnych względów, nie ma co się dziwić, stosować u dzieci, więc stworzyliśmy też produkty właśnie z miodem. Wszystkie produkty mają w składzie miód dla dzieci, potwierdzone badaniami i można je stosować bezpiecznie.
Patryk, czy jest jakaś rzecz, którą chciałbyś się podzielić na bazie swojego doświadczenia, na bazie swoich przeżyć, refleksji jako specjalista od marketingu w Miodowej Mydlarni?
Bardzo obszerne pytanie, ale postaram się odpowiedzieć. Ja chyba bym postawił, bo też taka wartość w życiu, którą wyznaczam, to transparentność. To w sumie, o czym mówiłem, ale uważam, że nie można traktować klientów jako idiotów, bo to szybko wyjdzie i ludzie naprawdę są świadomi i taki marketing robiony na siłę, w sensie, że o ja cię, my nie jesteśmy super, super, bardzo często szkodzi firmie, bo tak jak z tym propolisem, ja wolę nawet w takim podcaście powiedzieć wprost, że propolis jest super i jest naprawdę mega dobry, no ale też mogą być osoby, które są na niego uczulone i po prostu. Więc wydaje mi się taka transparentność i właśnie budowanie tej wartości i czerpanie z odbiorców. U nas się to świetnie sprawdza, właśnie słuchanie naszych klientów i temu my też z nimi rozmawiamy, bo to nam daje wartość. Wiemy, jakie oni mają problemy, jakie bolączki, jak możemy im pomóc. Nie wciskamy produktu, wow, to będzie super, tylko wiemy, czego oni potrzebują. Borykasz się z taką bolączką, z takim problemem. My mamy rzecz, która może Ci w tym pomóc.
Bardzo zrobiło na mnie wrażenie to, jak powiedziałeś o tym, że do tej wyselekcjonowanej grupy klientów najbardziej lojalnych, zaangażowanych, znanych Wam po prostu przeprowadziliście taką akcję outreachową, że zadzwoniliście porozmawiać.
i
No to też jest plus jakby bycia małą firmą, bo możemy sobie na coś takiego pozwolić, bo ludzie wiedzą, że jesteśmy małą manufakturą i w sumie tak jak teraz mi się przypomina, to nie był to pierwszy raz, bo kiedyś nawet Marek, który jest właścicielem, sam dzwonił do takich klientów i po prostu rozmawiał, więc temu też np. doceniamy jako e-commerce, doceniamy targi i my na targi chętnie jeździmy, niekoniecznie pod względem sprzedaży, ale tam mamy ludzi, z którymi możemy się spotkać i porozmawiać albo ktoś nas zna i jest w stanie nam coś powiedzieć o naszych produktach, albo wiemy, jakie pytania zadają ludzie, kiedy pierwszy raz się stykają z tymi produktami. Więc naprawdę to dla wszystkich małych e-commerce’u mogę polecić, że znać swojego klienta, wiedzieć, jakie są jego najczęstsze zadawania pytania, po prostu wychodzić im naprzeciw. Nie trzeba tu żadnych, jak to się mówi kolokwialnie, wodotrysków, nie trzeba tu żadnych jakichś niesamowitych, wielkich kampanii, jeśli nie mamy na to budżetu. I też nie trzeba jakichś, to na przykład mnie w małych e-commerce’ach czy firmach czasami drażni, że bardzo mocno rzucają się na trendy jakieś marketingowe i w większości przypadków, 80% jest to robione po prostu, bo coś trenduje, ale nikt nie zadał sobie pytania, czy to się wpasuje do naszej jakiejś tam filozofii, czy my tego potrzebujemy, bo często tym możemy odstraszyć klientów, no bo nawet jak była ta akcja z tą panią z hotelu, która pokazywała tu recepcja, Ja sam widziałem, że tutaj u nas w Białymstoku było tyle lokalnych biznesów, które to robiło, ale to było takie zrobione na siłę.
W wielu przypadkach bezrefleksyjnie. Sama popularność tego zjawiska wskazywała, że to już zaczęło żyć zupełnie własnym życiem.
Więc moja filozofia marketingu jest taka: robić rzeczy dopasowane. Pewnie jeśli się trafi trend, który będzie super sprawdzał, jeśli nie wiem jakaś osoba znana wyda książkę o pszczelarstwie, czy nie wiem, nagle jakiś celebryta powie o mam własną pasiekę, mam własną pasiekę, bo zmęczyło mnie to życie i chcę mieć slow life to pewnie, żebyśmy się do tego podłączyli, no bo to gdzieś nasze ma wartości, ale nie. Nie polecam rzucania się na każdy możliwy trend, bo akurat trenduje i wszyscy mają z tego lajki. To nie oznacza, że ty będziesz miał z tego nie tylko lajki, ale sprzedaż czy wartość dla klientów.
Tak, bo wiesz, można sobie wyobrazić, że można zrobić właśnie jakieś wodotryski, można przyciągnąć dużą uwagę albo ruch po prostu do sklepu. Tylko cóż z tego nawet jeżeli to będzie ogromny ruch i jeżeli to nie będą osoby potencjalnie zainteresowane Twoim produktem. Bo zrobiłeś coś niezgodnego z linią komunikacji sklepu niezwiązanego z produktem. Nawet może fajnie wyszło, ale tylko przyciągnęło uwagę, a nie przekierowało jej dalej tam, gdzie ta uwaga jest naprawdę potrzebna. Dobrze. Patryk, myślę, że poruszyliśmy sporo fajnych wątków. Ja podsumowując bym powiedział, że istotna jest strategia bardzo, poukładanie sobie pracy. Im wcześniej się to zacznie robić, tym lepiej, bo potem też wychodzi w praniu. Transparentność rozumiana jako autentyczne skupienie na potrzebach klienta i zrozumieniu ich, a niekoniecznie, wiesz co ja wtedy widzę, tak współczynnikami, metrykami marketingowymi idąc, to niekoniecznie najważniejsze jest podbicie średniej wartości zamówienia, czy danej wartości zamówienia, tylko tak naprawdę ta wartość życiowa klienta jest najważniejsza. Lojalizacja. Z ciekawostek powiedziałeś o bardzo fajnej rzeczy, czyli o tym, że angażujecie klientów w programie lojalnościowym, nie tylko nagradzając zakupy, ale również interakcję z marką.
Dokładnie.
To jest świetne. Do tego jeszcze wjechali nam cali na biało mikroinfluencerzy, którzy są dobrym pomysłem, czy mogą być dobrym pomysłem, tylko trzeba pilnować, żeby byli adekwatni i spójni.
Czyli wracamy tak naprawdę do strategii wartości. To jest punkt wyjściowy, jeśli chodzi o marketing. Ja tak postrzegam marketing. Wiadomo, są różne szkoły marketingu, ale ja uważam, że to przynosi nam największą wartość i też taką długofalową. Bo to nie chodzi o to, żeby mieć super akcję promocyjną, na której zarobimy dużo, a przez kolejne dwa miesiące nasze zamówienia w panelu będą świeciły pustkami, tylko właśnie u nas też widać tę wartość tego produktu, bo dużo, to tak wspomnę jako ciekawostka, dużo opinii, które dostaliśmy na przykład na Google w trakcie świąt, to były osoby, które dostały na prezent. I to też u nas jest sposób na zdobywanie nowych klientów właśnie przez polecenia, że ktoś stosuje kosmetyki, na tyle uważa, że są dobre, robił prezenty dla członków swojej rodziny i oni tak naprawdę już przychodzą, znając tę markę, bo już się dowiedzieli, już kogoś przetestowali i po prostu są zainteresowani, a co jeszcze macie, z czego mógłbym skorzystać.
Rozumiem. Fantastycznie. Patryk, dziękuję Ci bardzo za tę rozmowę. Myślę, że z zyskiem dla słuchaczy. Na pewno z zyskiem dla mnie, bo bardzo przyjemnie mi się rozmawiało i dowiedziałem się kilku ciekawych rzeczy. Życzę Ci wszystkiego dobrego powodzenia. Jak rozumiem, masz dosyć spore plany i przestrzeń na ich realizację, jeżeli chodzi o Miodową Mydlarnię. Mocno trzymam kciuki.
Dokładnie. Super. Ja dziękuję za zaproszenie. Mam nadzieję, że zarówno Tobie, jak i osobom słuchającym ten podcast okaże się wartościowy i dziękuję bardzo za życzenia i mam nadzieję do zobaczenia. Nie mówię do widzenia, jak to pewien trener kiedyś w Białymstoku powiedział.
Pewnie. Mam nadzieję, że właśnie tak będzie. Być może, że właśnie w Białymstoku się zobaczymy.
Zapraszamy serdecznie. Dzięki.
Dzięki. Cześć.
Dziękuję za Twoją uwagę. Jeżeli zainteresował Cię przypadek sklepu Miodowa Mydlarnia i masz ochotę na więcej danych i szczegółów, koniecznie przeczytaj Case Study. Link znajdziesz w opisie tego odcinka. Patryk wspominał o tym, które scenariusze automatyzacji robią najlepsze wyniki dla sklepu Miodowa Mydlarnia. A jeżeli chcesz dowiedzieć się, które automatyzacje zarabiały w 2024 roku najwięcej dla klientów edrone, obejrzyj specjalnie przygotowane wideo. Link również w opisie odcinka. Powodzenia.
O prowadzącym
Bartosz Fabjański
Twórcze podejście do komunikacji najpierw praktykował… ucząc angielskiego, w przeróżnych, barwnych okolicznościach. W marketingu i reklamie zaczynał jako copywriter/creative w branży fashion oraz IT, pracował też jako freelancer, m. in. jako freelancer dla Agencji Nie Do Ogarnięcia. W edrone wymyśla i realizuje treści video, często świetnie się przy tym bawiąc. Wierzy, że aby dobrze mówić, trzeba doskonale słuchać. Codziennie pracuje na to, by móc się nazywać osobą kreatywną.